Bo nie można po prostu kochać i być kochanym. Spiec ramiona na raka, śmiać się do rozpuku, chwytać każdą chwilę, świętować kolejny piątek, dostawać konwalie. Nie wtedy, kiedy świat zastyga w szklance z niedopitą herbatą.
Ty jak zawsze opanowany, ze swoimi niepodważalnymi argumentami niczym na sali sądowej. Ja jak zawsze pełna emocji, chcąca wykrzyczeć, że tchórzem jesteś, lecz milcząca i pozwalająca by Twoje było na wierzchu.
Nie potrafię tak.
Karuzela myśli w głowie. Kręcą się, wirują coraz szybciej i szybciej, aż mdlić już zaczyna, niedobrze się robić.
Posprzątałam w pokoju, posprzątałam w życiu.
Poczekam.