jedna rzecz nigdy się nie zmieni. ludzie widzą to, co chcą widzieć. jest mi strasznie przykro,
że non stop spotykam się z takim zwątpieniem w moje możliwości. na prawdę. nie ma chyba
większego demotywatora. święta nigdy nie byłam, ale boli mnie to ciągłe doszukiwanie się
moich potknięć, które mogłyby w końcu doprowadzić do mojego upadku. i przykro mi, że
wciąż - niezmiennie już od kilku lat - to ta najbardziej (tak przynajmniej mi się wydawało) w
porządku osoba dąży do tego, aby mnie zniszczyć. chciałam spokoju i zawieszenia broni. serio.
myślałam, że jesteśmy dorośli i do niektórych spraw potrafimy podejść dojrzale i na jakimś
poziomie. niestety się pomyliłam. życie jest za krótkie na wieczne rozdrapywanie starych ran,
ale niektórym z tym jak widać dobrze. w porządku. mnie to poboli, ale kiedyś przestanie.
swoje błędy staram się neutralizować dobrymi uczynkami. zaczynam od nowa i czy w to wierzysz,
czy nie, dążę do samoulepszenia. a ty dalej doszukuj się fermentu. żyj z tą swoją chorą saty-
sfakcją, że wiecznie triumfujesz i byłeś ''tym lepszym''. zmiana? ja przynajmniej jakoś
próbuję, a ty wciąż tkwisz w jednym, martwym punkcie. dla mnie to przeszłość. i cieszę się, że
wreszcie ją zamknęłam. gratuluję, wygrałeś. zadowolony?
ale na szczęście
został już tylko tydzień i znów wszystko wróci do normy. po prostu chcę, żebyś wrócił i znów mnie przytulił.
jesteś jedynym i niezastąpionym lekarstwem na tą chorą, żałosną i nic nieznaczącą już przeszłość.
M. <3
Użytkownik monrou
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.