W tym zwariowanym świecie trudno być kobietą.
To już nie tylko czarna dziura zamiast torebki, malowanie ust na czerwonym świetle czy plotkowanie o Znajomej, wiesz tej, która była gdzieś tam, robiła coś tam z kimś tam- to znaczy tym od przetykania rur, tym hydraulikiem, co kiedyś pracował w X, a teraz jest w Y, wiesz tej takiej, która kupiła sobie taką obrzydliwą kieckę i miała ją na imprezie, na jakiej ją widziałeś.
Mężczyzna przecież nie zrozumie załamania psychicznego z powodu romazanaego tuszu wodoodpornego, co później zostaje okupione przez (kilo)gramy czekolady ani też kolejnej, nowej bluzki, bo jest indygo, a nie szmaragdowa.
Ostatecznie, kiedy już wygramolimy się spod sterty poradników o płci przeciwnej, ich pragnieniach, wymaganiach dotyczących kobiety pracującej w ciele oszałamiającej dziewczyny Szamana, przypominamy sobie, że kilka kilogramów wstecz, o kolejny związek do tyłu, o parę rad przyjaciółek do przodu
dochodzimy do wniosku, że książę na białym koniu nie istnieje, a miłość, ta prawdziwa przychodzi nieoczekiwanie w najmniej odpowiednim momencie i polega na akceptowaniu wad partnera osłodzonych zaletami.