Odchodzę.Pozwól, że ostatni raz odwrócę się za siebie i spojrzę szklistym okiem natheatrum mundi. Wejdę na scenę, gdy zgasną już światła. Będę jedyna. To tylko mój teatr. Osobista tragikomedia. Nie znam scenariusza, a jednak wypowiadam słowa. Jestem marionetką- trochę pluszu, ręce, nogi... I sukienka, bo niekulturalnie byłoby w teatrze odsłonić swoją zewnętrzność. Łzy? Uśmiech? Zapomnij. Nie czuję. Przecież jestem tylko lalką w rękach, których nie ma.