Zdjecie z sesji zdjęciowej dla magazynu "Sukces". Na zdjęciu Weronika Marczuk-Pazura i Sandra. Z pewnego źródła wiem że Moniki Gawlińskiej nie było na sesji. Sandra Mejer chce mieć pewność , że mąż zatrudnił ją nie dlatego , że jest jego żoną , ale dlatego , że w tym co robi , jest naprawde dobra. Dostaje od niego normalną menadżerską gażę. - Dla Jacka było to oczywiste. Gdyby zatrudnił kogoś innego , płaciłby mu tyle samo. Te pieniądze są tylko na moje wydatki. Dom utrzymuje mąż. - zdradza Sandra. Ich córka Zuzia skończyła 15 miesięcy. - Większość zawodowych spraw załatwiam przez telefon , mogę więc być z dzieckiem prawie cały czas. Nie boi się , że znudzi jej sie stała obecność Jacka. - Kiedyś Jacek wyjechał sam na sześć dni do Stanów Zjednoczonych z koncertami . Myślałam , że umrę z tęsknoty - mówi otwarcie. Wszystkie żony menadżerki zgadzają się , że ich obecność przy mężu to jasny sygnał dla wielbicielek - "ten pan jest zajęty". - Ale to przecież nie zmniejsza atrakcyjności mojego męża. Wręcz przeciwnie. Myślę , że wiele kobiet uwielbia Cezarego właśnie za jego stosunek do rodziny. - mówi Weronika Marczuk-Pazura. Monika Gawlińska spotkała na koncertach wiele zakochanych w jej mężu dziewcząt. Tym bardziej była zadowolona , że jest u jego boku. Także Sandra Mejer nie boi się "groupies" - Mój mąż nie jest typem babiarza , bawidamka - zapewnia. To ona jest jego muzą . Gdy Mezo na scenie rapuje utwór "Mamy siebie" , Sandra wie , że to o niej : - Z jednej strony jest mi wtedy przyjemnie, z drugiej , niezręcznie. Chowam się w kąt , zeby nikt mnie nie widział. On ma być na pierwszym planie , nie ja. No to już ostatnia część artykułu. Jutro być może też jakiś wywiad ale z Jackiem.