bo elvi nie lubi pozować a na koncercie nie miałam aparatu.
rok 2oo9 to rok spełnionych marzeń, czego kolejnym dowodem jest czyste katharsis przeżyte wczoraj w okolicach 22, podczas zdzierania sobie gardła na wersach 'tęsknię do tamtych chwil...'
wczorajszy koncert był jedną z najwspanialszych rzeczy jaka zdarzyła mi się w czasie niedawnym ze względu na muzykę, towarzystwo i pana seksa.
dzień dzisiejszy obwieszczony został dniem ubierania choinki.
przywdziałam więc mej imitacji drzewka we flakonie różowe światełka tradycyjnie podśpiewując pod nosem, że last christmas i gave u my heart.
i również tradycyjnie owinęłam się łańcuchem pomrukując, że jestem grinch. i świąt nie bedzie.
większym wyzwaniem było ubieranie choinki zbyszkowej, moje wszelakie nawoływania skierowane do buły i spóły jakoby mogli się ruszyć i zawiesić coś na choince spotkały się z gorącą opozycją i stwierdzeniem, że mogą powiesić ale tylko mnie.
buła przystąpił do rozbrajania czekoladowego mikołaja a po pozbawieniu mu głowy rozpoczął komponowanie niewybrednych żartów na temat mnie i mojej filozofii życiowej.
czasami myślę, że spaczanie mi psychiki to ich hobby.
bo last christmas i have u my heart. this year i'll give it to someone special.