would u promise me something called everything?
odkąd pomimo swojego aktywnego uczestnictwa w zajęciach basenowych otrzymałam z wuefu zacną tróję przestało mnie obchodzić wszystko co można zmieścić w kategorii 'szkoła'.
i bardzo się cieszę, że już koniec pierwszego semestru bo ostatni tydzień przetrwałam licząc sobie każdego poranka ile to jeszcze dni zostało mi do odbebnienia.
dzięki skombiniowaniu futrzanych onuc już nie marzną mi stopy, co oznacza że zima przestała być dla mnie jakimkolwiek wyzwaniem.
teraz na niebezpieczne dzialanie mrozu sprzymierzonego z porywistym wiatrem narażone są tylko najbardziej wystające części mojego ciała, to jest nos i tyłek.
napawam się ilością paranoi występujących w moim życiu mając podświadomą nadzieje, iż ewoluują one w coś skrajnie nieparanoicznego.
rok temu o tej porze tkwiłam w stanie permanentnej radości, tak tak, było przecież już po dziewiątym grudnia.
hym hym, w tym gorąco nastawiam się na sylwestra z dwójką. mój prawdziwy sylwester odbył się na grecjowej plaży kiedy szampanem było litrowe wino a sztuczne ognie rozdzierały zlewające sie z morzem gejskim niebo.
elvisowi wcale nie przeszkadza syberia za oknem i z entuzjazmem przemierza zaśnieżony kudwanów.
inni na pewno posądzają mnie o skrajną anormalność w związku z moimi monologami mającymi na celu wzbudzenei w tym psie minimalnych wyrzutów sumienia.
znowu będę marznąć przez najbliższe 3 miesiące, ja pierdziele.