zeszłoroczny, uroczy, nieśmiale pozujący mihau (hihihihi x)
czuje, że liczba wulgarnych epitetów, którym mnie określi sięgnie zenitu w ciągu najbliższych piętnastu minut.
żyje w błogim przeświadczeniu, że jakiekolwiek działania mające przybliżyć mnie do poszerzenia wiedzy są zbędnymi i określam swoje życie mianem radosnego mimo widma sprawdzianów z chemii i geo wiszącymi nad mym losem.
chichotam sobie permanentnie poddając rozwadze, kto tyłek posiada a kto nie.
po sobotnim pogo czekam sobie na kolejny przezajekurwabisty koncert i subtelnie drwię z osób, które odnoszą się do moich pomysłów z właściwym im sceptycyzmem.
zaniechałam postanowień o niepiciu kawy i oddaje się wszelakim używkom
wychodze z założenia, że należy uatrakcyjniać sobie życie.
trzeba, półki liczba sprawdzianów na jeden tydzień nie przekracza trzech.