Pogoda zdecydowała uczcić Nowy Rok prawdziwą zimą. Zaczęło jeszcze od wczorajszego wieczora, a jutro było już prawdziwe królestwo Mroza, jak jego malują w książkach. Drzewa się pochyliły omal nie do ziemi, niektóry "uległy się śmiercią odważnych", jak tu mówimy. Zaspy niemal do połowy goleni, i wcale nie wszystkie drogi były oczyszczone, zanim ludzi wyruszyli do pracy. Ja pierwsza utorowałam ścieżkę od mojego budynku - skakałam niczym koza górska :)
Najciekawsze było na schodach, których, oczywiście, nikt nie czyścił. Śmiałe dziewczyny spuszczały się "na własnych sankach", czyli na tyłku śmiechu i wrzasku było na całą ulicę!
Na zdjęciu - ulica Pszeniczna, na której jest moje biuro, dziś o pierwszej godzinie dnia.