już od kilku dni piszę, że cały czas jem i że wszystko psuję, nie może tak dalej być! jutro mogę zjeść: DESECZKE I 3 MANDARYNKI. i nic więcej. jak zjem cokolwiek innego, to mnie zabijcie, proszę. dlaczego wieczorem zawsze chcę schudnąć, jak patrzę w lustro to widzę okropną tłusta krowę, a w dzień mam w to wyjebane i wpierdalam? macie jakąś motywacje?
wiem, że jak będę jeść to wróci mi dużo więcej, niż było, a do tego nie może dojść!
spinam dupę. potrzębuję 50kg jak najszybciej!
waga na dziś: 59,8kg
a dzisiaj zjadłam:
śniadanie: deseczka
II śniadanie: mandarynka
obiad: makaron ze szpinakiem
+ 3 paski czekolady
+100 brzuszków
nie mam siły robić nic poza brzuszkami... przed chwila wstałam, a do tego mam takie zakwasy na całym ciele, że umieram.