Kurcze, wczoraj puściłam sobie największe hity Janet na maxa, włożyłam słuchawki i odpłynęłam.. Wyobraziłam sobie, że jestem na jej koncercie razem z Zuzą i moją siostrą, jak stoimy w tłumie fanów w oczekiwaniu na nią, i w końcu usłyszałam pierwsze dźwięki Control, na scenie pojawili się tancerze, i nareszcie ONA! Jej krzyk, potem taniec, śpiew. Jej "I love you Poland!", dotknięcie mojej ręki (!), całe show, w ogóle moje i Zuzy krzyki, śpiewanie razem z nią (a raczej darcie się), płacz ze wzruszenia, szczęścia, to wszystko razem sprawiło, że naprawdę na moim policzku pojawiło się kilka słonych kropel ;)