Zjebałam po całości.
Dlatego tu wracam. Wracam, no a jak - przecież inaczej być nie mogło.
Ważę tyle, ile ważyłam, zanim zniknęłam. Nie schudłam, nie przytyłam, za to wkręciłam się emocjonalnie w masę nieciekawych, kompletnie wykańczających spraw, które wszystkie razem spowodowały, że nie miałam siły pisać, a nawet wstawać z łóżka.
Od dzisiaj. No bo przecież nie od jutra... od dzisiaj znów zaczynam, z blisterkiem Xenny i innych świństw.
Nie ma wyjścia.
Nie chcę obchodzić 25. urodzin jako gruba świnia.