Nie ma tragedii.
Bilans na dziś zamyka się następująco:
- muffin jagodowy (średnio mogłam się wykręcić, spotkanie z szefem) = 277 kcal.
- płatki z mlekiem - 160 kcal.
Łącznie - 437, więc nie wyrobiłam dziennego limitu 600 i lepiej, żeby tak zostało.
Czuję się chudsza, niż tydzień temu. Niż nawet dwa dni temu. Jest dobrze. I fajnie jest założyć bluzkę, w której jeszcze niedawno nie miało się odwagi wyleźć z garderoby...
Tymczasem, przede mną kolejna noc pracy. Póki co, nic nie zrobiłam, sprzątam mieszkanie. Burdel, który tu panuje, doprowadza mnie do szału, a kiedy mam nawrót deprechy, nie jestem w stanie kiwnąć palcem, no i potem jest sajgon. Ech, ech. Przynajmniej coś spalę.