Zdjęcie od razu z lotniska, robiła je moja cudowna mama. Dalej nie mogę tego dopuścić do świadomości,że mój dawny świat w LA przeminął jak sen i witam się z zatłoczonym Nowym Yorkiem. Muszę stawić czoła na nowo miastu i ludziom,ale jest w tym ze mną Meg tak się złożyło,że nasi rodzice wspólnie planowali wyprowadzkę z gorącego LA, wie postanowili zamieszkać w dwóch domach obok siebie. Jestem im niezmiernie wdzięczna za osobny pokój z łazienką, w końcu nie będzie kłótni o łazienkę z moim teoretycznie starszym bratem. Co do domu jest wspaniały! Tyle tu wolnej przestrzeni, wszystko w pięknych grających do siebie kolorach, a w piwnicy nieziemski pokój "zabaw"! Jest tu wszystko o czym marzyłam, ogród, basen, piwnica zabaw i najlepsza przyjaciółka za sąsiadkę z nad przeciwka. Kiedy tak naprawdę tęsknię bardzo za tamtymi znajomymi i miejscami, które znam od dziecka, a teraz zmagać się z nowym życiem tego nie chciałam, protestowałam z głupich pobudek, bo nie chciałam być nowa. To wszystko było dla mnie za szybko nawet nie miałam wolnej chwili do namysłu, jednak powinnam się cieszyć,że rodzice dostali awans i właśnie dlatego otrzymali propozycje na nowe miejsce zamieszkania. Słowa otuchy mojej mamy nie pomagają mi za bardzo,ale ma racje..mamy teraz szanse na nowe życie i musimy skorzystać z tego na 100%.
EDIT: Coś na początek ;) jak wam się podoba? ważne jets to dla mnie.<3