a siostra w poniedziałek przyznała mi się, że obecnie przeżywa chyba najlepszy okres swojego życia. zazdroszczę jej. wiem, ze nie powinnam, w koncu to moja siostra, ale jesli mam byc szczera, a o to mi chodzi, to naprawde chciałabym czuć sie tak jak ona.
myślę, a raczej mam nadzieję, że taki okres i u mnie sie pojawi, choć na pewno nie teraz. ani niedługo. sporo przede mną. troche sie boje tej walki... ale gdybym z niej zrezygnowała, to automatycznie zrezygnowałabym ze szczęścia. a moze nie powinnam mieć tej pewnosci? moze powinnam zaprzestac wszystkiego? zaprzestać buntów, walk, sprzeczek i upierania sie przy swoim... i moze okazaloby sie, ze przesadzałam? moze zaufanie komus innemu wyszłoby mi na dobre?
nawet jesli, oprócz tego jest coś jeszcze. sumienie. wiem, ze nie pozwoliłoby mi zyc.
dosc tego, bede walczyc
moje zmeczenie przeze mnie przemawia tak, ze na twarzy mam wypisane SPAC