Drzwi.
Dwie pary drzwi w końcu korytarza.
Jedne białe niczym anielskie szaty, idealnie gładkie o mosiężnej rzeżbionej klamce.
Nie wiedzieć czemu gdy patrzyłem na owe wrota, czułem w sercu jakoby małą iskierkę radości czy też szczęścia. Gdy dotknąłem klamki poczułem jakby prąd czy też inna energia przepłyneła przez moje ciało. Przez palce i dłoń, rozlała się po plecach. Biegła wzdłuż kręgosłupa by finalnie dotrzeć do mej głowy.
I stałem tak sam w ciemnym korytarzu trzymając klamkę.
Spojrzałem na drugie drzwi.
Te zaś były czarne, żekłbyś tak czarne jak pióra kruka w najmrocznejszą z nocy. Były: szorstkie, nieprzyjemne, odpychające jak starcza skóra która lata młodośći ma już dawno za sobą. Zamiast klamki w drzwiach tkwiła okrągła spiżowa gałka. Szorstka i surowa.
Gdy położyłem na niej swą dłoń, poczułem nieopisane cierpienie. Uderzyły we mnie skrajne emocje: złość, nienawiść, żal, smutek, rozpacz. Rozpełzły się po całym mym ciele.
Suma wszystkich grzechów. Odszedłem kilka metrów i spojrzałem na te dwie bramy.
W sercu miotało się pytanie.
Na które z nich zasłużyłem?
http://www.youtube.com/watch?v=5mOnmsw9Iv0
Wy zdecydujcie które drzwi ma przekroczyć bohater...