jedno ze zdjęć w których jestem zakochana.
strasznie słaba jakość, hm...
nie ma to jak pozwiedzać pół miasta kompletując wyposażenie, pojechać na wioskę, przespać się półtorej godziny i bladym świtem zasuwać nad jezioro, w 15-stu stopniach pozować w kostiumie kąpielowym i narzekać na brak słońca.
zrobiłam ciekawy eksperyment społeczny. przechadzałam się po mieście w berecie. ludzie reagowali bardzo pozytywnie: podchodzili (nawet z drugiej strony ulicy), pytali, wspominali swoje czasy w wojsku, zwracali się do mnie grzecznie i per "pani", nawet tylko mijając mnie nie odrywali wzroku.
nagle zaczęłam bardzo uważać na swoje zachowanie. nie można przynosić wstydu orzełkowi.
menadżer zarządził zebranie jutro przed pracą. nie lubię zebrań.
zegar tyka. staram się nie panikować, chociaż czasu coraz mniej a spraw do załatwienia coraz więcej.