basen udany. zrobił mi dobrze.
podrywał mnie ratownik (aczkolwiek cokolwiek szorstko) i współpływacz z całkiem niezłą klatą i strasznie śmiesznym nosem.
mam na czym spać! w końcu się odważyłam i zdobyłam połowę tapczanu, bo drugą połowę ktoś wcześniej podpierdolił. moja połowa jest pomarańczowa, mięciutka i jeszcze na niej nie spałam, ale prezentuje się zacnie.
drugi dzień w ciągu tygodnia (ale nie pod rząd niestety) bez papierosa. za pierwszym razem po prostu tak wyszło, a dzisiaj zwyczajnie nie mam fajek. ale spoko, wieczorkiem idziemy z Krzysiem do klubu, Daszka będzie palić.
zrobiłam znowu pizzę. nie wyszła. za słona i jakaś taka... za bardzo parówkowa. jutro wrzucę więcej papryki.
siłownia z Karoliną się rypła, bo po pierwsze zapomniałam że mam szkołę (fuck fuck FFFFFFUUUUUCCCCCCKKKKKK), a po drugie i tak zmienił mi się plan lekcji, w związku z czym idę sama wcześniej i będę wyrywać samców na spocone me oblicze.