nie miałam jednak lekcji, więc poszłam z Karoliną na siłownię, tak to bym jednak nie poszła, jakaś taka połamana byłam. teraz jestem zdecydowanie bardziej połamana (chyba trochę przegięłam) i boję się mojej jutrzejszej formy, a przecież idę do pracy.
wczorajszą imprezę jednak uważam za udaną. Krzysiek się spił i pokazał jaki jest naprawdę, w związku z czym dostał kopa na rozpęd, a ja do końca imprezy pocieszałam się wiceprzewodniczącym samorządu WSO. upiłam się tak przeokrutnie, że wracałam do domu z czkawką- nawet nie wiedziałam że mogę dostać pijackiej czkawki, nigdy tak nie miałam. niemniej film mi się nie urywał, bawiłam się przednio, odkryłam że chłopaki z WSO są strasznie mili i zachowują się jak na facetów przystało. na pewno nie była to nasza ostatnia wspólna impreza.