Co złość zniweczy, co występek zburzy, to miłość z gruzów na powrót postawi. - Adam Asnyk
A ja i Pulci tańczymy w balecie. Kurwa.
Nawet nie zdajecie spobie sprawy jak On (no domyślcie się!) mnie kurwa wkurwia.
Powtarzasz się.
I co? Mam to w żposku. Wracając do tematu. Jestem pierwszą masochistką umysłową/uczuciową/pozostałe w Polsce. Bo czy jest jeszcze ktoś inny, kto masochistycznie ko... bardzo lubi kogoś, z kim się jedynie kłóci. No ucieleśnienie Wariatki i Złego, kurwa. Stare małżeństwo, kura.
A reszty się domyślcie.
A gdy nie wiadomo co robić w takich sytuacjach trzeba poszukać źródeł naukowych. I sami też pobawmy się w naukowca. Włala.
Masz jakiś problem? Nie potrafisz go rozwiązać ani nawet nazwać?
Nie przejmuj się tym, nie zadręczaj.
Podręcz innych. Działa.
Wstałeś dziś rano w złym humorze? Nie wiesz, jak rozładować swoją złość?
Nie martw się. Nawet nie musisz wiedzieć, co cię tak na prawdę denerwuje.
Każdy powód jest dobry, żeby z kimś podrzeć koty.
Nudzisz się? Potrzebne ci nowe bodźce i większa dawka adrenaliny?
Ależ proszę bardzo. Zaraz na wszystko znajdziemy sposób.
A jeśli konflikty są po prostu twoją pasją też nie poczujesz się zawiedziony.
Gorzej jeśli czytacie te same poradniki, co wasz obiekt.
Poradnik, jak się kłócić, awanturować i mieć pretensje o wszystko.
Pierwszym krokiem jest znalezienie sobie kogoś odpowiedniego do realizacji naszych zamierzeń, gdyż udział drugiej osoby, czy to czynny, czy bierny jest niezbędny.
Szukamy zatem kogoś spokojnego i ugodowego, jeśli chcemy mieć poczucie bycia górą lub kogoś pewnego siebie i bardziej wojowniczego, jeśli chcemy poczuć się osobą pokrzywdzoną i użalić nad sobą. Posiadając już pewne doświadczenie można na jednej osobie stosować mieszankę oprawczo-poddańczą.
Drugi krok, to znalezienie powodu podstawowego sporu a następnie powodów towarzyszących oraz umiejętne lawirowanie miedzy nimi.
Ma to celu podtrzymanie kłótni oraz wykluczenie możliwości dojścia do porozumienia.
Jeśli nie planujemy długotrwałej afery wystarczą same powody towarzyszące. Problem podstawowy wymagany jest jedynie przy planowanym długotrwałym zatargu.
Kolejnym krokiem jest podsycanie w sobie negatywnych emocji, żeby zbyt szybko nie zniechęcić się do działania. Dobrym rozwiązaniem, aczkolwiek nie niezbędnym, jest znalezienie sobie sprzymierzeńca, który będzie pomagał podsycać nasz gniew.
Należy pilnować się, żeby nie słuchać żadnych racjonalnych argumentów, skupiając się jedynie na wątkach istotnych dla naszej sprawy.
Mam tu na myśli wychwytywanie samych negatywnych aspektów dialogu, co przy odrobinie doświadczenia nie powinno nikomu sprawiać kłopotu.
Najprostszym na to sposobem jest podążanie za wyrwanymi z kontekstu słowami czy zdaniami, rozwijanie tych właśnie tematów i na ich podstawie budowanie pretensji.
Im bardziej jest to irracjonalne i oderwane od pierwotnej istoty sporu, tym lepiej, ponieważ dzięki temu udaje nam się wprowadzić spore zamieszanie i choć na trochę zdezorientować swoją ofiarę.
Dobrze jest też odwoływać się do jakichś zdarzeń z przeszłości; oczywiście również nie powiązanych ze sobą.
I co najważniejsze.
Należy obowiązkowo uwierzyć w to, co się mówi.
Nawet wtedy, kiedy cała logika podpowiadałaby nam coś innego.
Nie można dopuścić do chwili nawet najmniejszego zawahania lub zwątpienia.
Kiedy zdarzy nam się odczuć, że tracimy grunt pod nogami trzeba natychmiast sięgnąć po problemy zastępcze.
Musimy koniecznie zmylić przeciwnika i natychmiast odwrócić swoją uwagę od tego co i nam wydaje się logiczne.
Jeśli tego nie zrobimy może dojść do najgorszego.
Do czegoś, czego należy strzec się jak ognia.
Może dojść do porozumienia.
Ale lepiej nie wiedzieć, co będzie jak nie dojdzie.
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika dagulka1992.