Witam.
Na początek jak zwykle kilka kwestii technicznych (: Cieszy mnie to, że liczba dziennych odwiedzin jest od 3 marca funkcją niewątpliwie rosnącą. Podobno reklama jest dźwignią handlu - handlowcem bynajmniej nie jestem, ale myślę, że z blogerami jest podobnie. Być może już wkrótce osławiony NK'owy śledzik przyda się do czegoś =D
A skoro już jesteśmy przy reklamie...
www.photoblog.pl/seylit
Zupełnie nowe miejsce na ziemi mojego starego, dobrego znajomego ;] Co prawda dopiero zaczyna swoją blogerską działalność, nie mniej jednak warto... naprawdę warto przeczytać wszystko, co wyjdzie spod jego pióra (czy - w tym przypadku - klawiatury). Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że nie zniechęci się za szybko, a za pomysłem stworzenia własnego bloga kryje się kilka hektolitrów natchnienia. W odpowiednim czasie może przeprowadzimy jakiś pojedynek... pisarski ;]
Teraz bardziej przyziemna sprawa... edytor tekstu photobloga i jego 3 zasadnicze wady. Primo - wklejanie tekstu z worda (zawsze wolę napisać wszystko najpierw w bezpiecznym miejscu) wygląda tak, że do treści właściwej w niewyjaśniony sposób doczepiają się różne dziwne znaki zastępujące pierwotnie wielokropki, cudzysłowie i tym podobne wytwory interpunkcji. Stąd też w felietonach mogą pojawić się dziwne rzeczy, które nie zawsze będę w stanie wyłapać po jednorazowym przeczytaniu. Secundo - największy problem. Edytor ma ograniczoną ilość znaków, co oznacza, że w przypadku dłuższych tekstów będę musiał zamieszczać je gdzie indziej lub rozkładać na 2 posty, co z kolei jest dość niewygodne w czytaniu. Tertio - kody stosowane w edytorze. Jako forumowicz wychowany na skrypcie vB przyzwyczaiłem się do BBcodes, więc nie bądźcie zaskoczeni, jeśli w tekście dodam odruchowo jakiś dziwny tag ;]
Wiem, wiem, znowu przydługi wstęp. Nie bijcie. Już przechodzę do sedna sprawy. Dzisiaj prezentuję tekst pisany w nieco innym stylu, niż zwykle. Spowodowane jest to głównie tematyką felietonu, do którego nie pasuje ani nadmiar wulgaryzmów ani żadne inne zwyczajowe wtrącenia. Sam tytuł tekstu miłośnicy pewnej książki mogą skojarzyć z frazą "Manin, wyrda, hugin!" i słusznie, bo właśnie stąd mój pomysł na nazwę ;]
Pamięć, los, myśl
Wspomnienia nie są przeznaczone tylko dla ludzi starych, doświadczonych życiem. Sięganie w przeszłość poprzez nieprzeniknioną mgłę zapomnienia, wśród podrywów wiatru czasu, mentalne podróże do czasów młodości zdarzają się w każdym wieku... Czyliż dziesięcioletniemu dziecku zabronione jest wspomnieć swe piąte czy szóste urodziny? Co złego jest w tym, że człowiek już nawet w pierwszych rozdziałach swego życia nieustannie sięga do prologu? Myślę, że każdemu z nas zdarza się powracać myślami wstecz. Mi również. Niezaprzeczalnie należę do młodszego pokolenia, ale nie znaczy to bynajmniej, że nie mam przeszłości, nie mam wspomnień. Każdy je ma. Czasy się zmieniają, świat się zmienia, zmienia się nasza osobowość, poglądy. To, co było 10 lat temu... 6 miesięcy temu... 2 tygodnie temu... ba, nawet 5 minut temu należy już do przeszłości. Z tym, że my, jako ludzie potrafimy do niej wracać. Z sentymentem bądź nienawiścią, z żalem lub radością, ze spokojem lub wstrząsani przez tłumione łkanie... czy nam się to podoba, czy nie, przeszłość jest nieodłączną częścią naszego życia.
Straciłeś/aś kiedyś kogoś bliskiego? Są osoby, które nie zdążyły jeszcze tego doświadczyć, ale ja z całą pewnością przechodziłem już przez to i to w momencie, kiedy nie byłem na to zupełnie przygotowany. Dziś, spacerując ścieżką w okolicach tak znanego mi ongiś miejsca wspominam czasy, kiedy spędzałem tam swoje względnie beztroskie dzieciństwo. Są takie momenty, kiedy wszystko wokół przywołuje chciane lub niechciane wspomnienia. Nie tylko sam widok miejsca, z którym kiedyś łączyła Cię tak silna psychiczna więź, ale również chrzęst kamieni na drodze z każdym krokiem, znajome odgłosy, zapach... Dochodząc do furtki opieram się bezceremonialnie o klamkę i kieruję wzrok na ogródek. Nie mogę wejść tam tak, jak kiedyś - to już nie jest moje miejsce. Teraz mieszkają tam inni, obcy ludzie, a ich wzrok skierowany na mnie wydaje się mieć dość oczywisty przekaz - "won gówniarzu". Z tym, że ja nie zamierzam się stamtąd ruszać. To właśnie jest ta widoczna granica pomiędzy sięganiem w przeszłość i racjonalnym myśleniem. Czy używając wyłącznie chłodnej logiki siedzielibyście komuś pod płotem i gapili przez 15 minut na dom mając w dupie to, co akurat myślą o Was jego obecni właściciele? Może niektórzy tak, ale mimo wszystko ciężko przypisać coś takiego do kategorii "normalne zachowania".
Prawda jest taka, że podczas współczesnego wyścigu szczurów nie ma czasu na wspominanie. Nawet chwilowe wyłączenie się z brutalnej rzeczywistości oznacza rychły kubeł zimnej wody, szybki powrót na ziemię i (bardzo możliwe) przegapienie dobrej okazji na... na cokolwiek tam właśnie nadarzyła się okazja; wszystko jedno.
To taki skromny apel z mojej strony. Nie powinno się żyć przeszłością, bo generalnie to do niczego nie prowadzi, ale nie wpadajmy też w drugą skrajność. Życie bez wspomnień to nie jest życie co najwyżej istnienie, egzystowanie, wegetacja, jakkolwiek inaczej można to nazwać. Znajdź czasem chwilę, żeby popatrzeć wstecz. Może z perspektywy czasu odkryjesz w niej coś ciekawego, może zauważysz w niej rozwiązanie starych lub teraźniejszych problemów albo sposób na naprawienie jakiegoś błędu? Chyba wszyscy żyjemy dewizą "byle do piątku", ale czasem dobrze jest pomyśleć również o tym piątku, który już minął. Oczywiście pod warunkiem, że się go pamięta (=
Regards,
Cursed Wind
Eldo - Twarze
http://www.youtube.com/watch?v=kDrSlLBBN9k