dzisiaj jest w sumie 1wszy dzień świąt, siedzę w Pile
nudno tutaj strasznie
nic się nie chce, nawet spac!
jutro wracam już do Poznania,
z jednej strony się cieszę - lubię tam byc,
mam spokój !
ale z drugiej, pokazanie się w pracy
nie będzie dla mnie łatwe
po wtorku.
siedzę po ciemku w kuchni jak jakiś down
trochę zawiedziony.
o ja głupi.
tak się zastanawiam w ogóle
jakie cele sobie postawic na rok 09'
sam nie wiem
trwac? czekac? myslec?...
to boli! choletnie.
jak rozżalona...
ale co mi innego zostało?
nie wiem sam, jestem beznadziejny
i w chuj ufny. za bardzo ~?
muszę się starac zeby wyjsc jak najlepiej
żeby miec mniej problemów
ale znów "potrzebuję 2-3 miesięcy"
to już się ciągnie 7 miesiąc! i tak przesuwam wszystko
"żeby Ci się życie jakoś w końcu ułożyło"
chcę tego, pragnę. ale kurwa sam burzę to wszystko !
dlaczego?.
nie wiem nie ważne
jestem głupi,
i nie zasługuje chyba w sumie na spokojne życie
dlaczego?