Co chwila zmieniałam zdanie. Miałam zamiar mu powiedzieć o wszystkim, to nie podlegało wątpliwości. Problem był w tym, co miało stać się potem. Przecież jeszcze tylko parę dni, a mnie już dla niego nie będzie. Nie ma sensu jeszcze bardziej się w to angażować. To i tak zaszło za daleko. Chciałam mieć wszystko pod kontrolą, a tymczasem wszystko runęło.
Kiedy tylko wróciłam do domu chciałam iść do swojego pokoju. Zatrzymał mnie głos dziadka.
- Wiesz, że możesz mi powiedzieć. Prawda ?
Odwróciłam się do niego, ale nie potrafiłam wypowiedzieć słowa. Nie chciało mi się nic. Nie miałam siły się nawet uśmiechnąć. Przytuliłam się tylko do dziadka. Poczułam zapach jego perfum, brzuszek i ciepło, które od niego biło.
- Pooglądamy zdjęcia ? - Spytałam.
- A może weźmiemy je do taty ?
Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu i szybkim krokiem podeszłam do komody w salonie. Wyciągnęłam sześć kopert, trzy duże albumy i parę mniejszych. Pojechaliśmy do domu taty, zrobiłam nam herbaty, usiadłam na kanapie pomiędzy tatą a dziadkiem. Zaczęliśmy przeglądać zdjęcia. Poczułam się tak jakbym w życiu nie potrzebowała innych mężczyzn prócz ich. Kochałam ich obu całym sercem, oddałabym za nich wszystko co mam. Zdjecia ciągnęły za sobą wspomnienia, momentami bolesne, bo przypominały o tym jaką kiedyś byliśmy związaną ze sobą rodziną, a teraz wszystko uległo zmianie. Nic nie przypominało tego co kiedyś. Z niektórych zdjęć śmialiśmy się do łez.
- Pamiętasz jak robiłeś zdjęcia na Miśki komunii ? - Spytał ze śmiechem tato.
- Pamiętam, pamiętam. - I wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
Pamiętam tamte dni jakby to było wczoraj. Staliśmy przed kościołem po mszy, wszyscy ustawili się w grupowe zdjęcie. Cała rodzina i najbliżsi przyjaciele. Dziadek zgłosił się do robienia zdjęcia potem miał się wymienić z kimś innym. Wziął aparat cufrowy od mojego taty i przyłożył do oka. Tylko, że obiektywem.
- Tato, nie tak! Obróć go! - Krzyknął ze śmieniech mój tato do dziadka.
I odwrócił, ale to pionu a nie stronami. Takich ich uwielbiałam najbardziej, oboje byli bardzo do siebie podobni. Obydwaj nieco zakłopotani w obcej sytuacji, wsydliwi, zabawni, subtelni aż wreszcie wygadani, czarujący, czuli. W trójkę zasnęliśmy na sofie, nawet nie wiedziałam kiedy. Śniły mi się różne rzeczy. Wiele scen z dzieciństwa w roli głównej z dziadkiem i tatą. Potem dzisiejszy koncert, Konrad, jego uśmiech, zakłopotanie w oczach i ten jego urok. Przez sen czułam jak serce zabiło mi mocniej, uśmiechnęłam się. Poczułam jak ktoś głaszcze mnie po włosach. Otworzyłam oczy, byłam już w domu, w swoim pokoju, w łóżku.
- Oj, ile śpię ? - Wymamrotałam.
- Bardzo długo. Jest 21. - Usmiechnął się dziadek. - Twój tato kazał Cię ucałować. - Mówiąc to pocałował mnie w czoło.
Wstałam, zobaczyłam, że jestem w sukience. Była cała wymiętolona i pognieciona. Wylądowała od razu w pralce, a na siebie założyłam wygodny dres.
- Głodna ?
- Oh, i to bardzo. - Uśmiechnęłam się szeroko.
- Zrobiłem chleb w jajku. Bardzo tłuste, ale bardzo smaczne.
- Mniam, zjem wszystko.
Zeszliśmy na dół i zaczęliśmy jeść kolację.
- Uśmiechałaś się przez sen wiesz ?
Czułam jak się rumienię. Schowałam twarz za szklanką soku. Dziadek zaśmiał się głośno.
- Oj malutka, nie potrafisz ukrywać uczuć.
Poddałam się.
- Chodzi o tego Konrada, chłopaka, który dzisiaj do nas podszedł i, z którym ostatnio się spotykałam.
- I co z nim ? Wydawał się miły.
- Tak, wiem o tym. I uwierz mi, że jest miły nawet za bardzo. Ale ja nie mogę przecież teraz mieć kogoś takiego obok siebie. Przecież gdyby mama się dowiedziała, to nie wiem co by się stało. Przecież nie miałabym dla niego czasu. Wcale, a wcale. A on może nie zrozumieć.
- Ale skąd ta pewność ? Myślisz, że mama ma serce z kamienia ?
- Ale wiesz jaka ona jest.
- Posłuchaj, Twoja mama jest specyficzną osobą, ale też ma uczucia. Nie skreślaj go z powodu swojej mamy. Dziewczyno, jesteś nastolatką, daj sobie odetchnąć.
- Mówisz jak jakaś moja przyjaciółka, a nie dziadek. Znowu. - Zaśmiałam się.
- Ale mam rację, czy nie ?
- Masz.
- A teraz do spania.
Ucałowałam go w czoło i poszłam na górę. Pomimo tego, że dopiero co wstałam bez problemu znowu zasnęłam. Przypomniał mi się uśmiech Konrada, nasz pocałunek, jego dotyk. Dopiero teraz pczułam ile radości sprawiała mi jego obecność. Próbowałam to w sobie zabić, udusić, ale na nic to sienie zdało. 'Motylki w brzuchu' tańczyły jak oszalałe. Już wiedziałam co mam powiedzieć, gdy go zobaczę. Zasnęłam z uśmiechem na ustach.
CIĄG DALSZY NASTĄPI