Szliśmy powoli, trzymał mnie za rękę, splótł nasze palce. Z daleka było widać już mój dom. Wszystko było idealnie. Wszystko na swoim miejcu. Zdawało się, że nic nie może zakłócić tego spokoju. Spacerowaliśmy w bardzo wymownej ciszy. Cieszyłam się tym stanem i czułam, że on cieszy się wraz ze mną. Co chwila zerkał na mnie, wolną ręką poprawiał niesforny kosmyk włosów opadający mi na czoło, ściskał moją dłoń, muskał moje usta, obejmował dając tym samym poczucie bezpieczeństwa i wielkiej radości. Rozstaliśmy się przy drzwiach mojego domu. Obdarował mnie porządnym, namiętnym pocałunkiem aż ugięły się pode mną kolana. Uśmiechnęłam się do niego czując, że się rumienię. Pogłaskał mnie po policzku.
- Do jutra. - Uśmiechnął się anielsko i poszedł w swoim kierunku.
Rzuciłam ostatnie spojrzenie w jego kierunku i weszłam do środka. Pomimo tego, że była wiosna pogoda nie zawsze dopisywała i często się zmieniała. Tak jak teraz. Pomimo, że słońce jasno świeciło powietrze było zimne i dopiero gdy weszłam do domu zorientowałam się, że zmarzłam. Nos miałam zimny, tak samo jak policzki.
- Cześć dziadku! - Zawołałam.
Nie uzyskałam odpowiedzi. Rzuciłam torbę pod ścianę w kuchni. Zauważyłam na blacie kartkę. " Jestem u taty, jak chcesz to przyjedź. Kocham Cię. Dziadek. " Na odwrocie napisał swój numer telefonu i taty. Uśmiechnęłam się pod nosem, bo obu panów numery znałam na pamięć. Dzaidek doskonale o tym wiedzieł, ale ja z kolei wiedziałam, że nienawidził zostawiać mnie samej sobie w domu. Pamiętam, gdy byłam mała rodzice zawieźli mnie do dziadka, bo musieli coś załatwić. Mojej rzekomej babci oczywiście nie było. Zostałam sama z dziadkiem, ale on musiał wyjść na pocztę. Byłam małym leniuchem i nie chciałam iść zdając sobie sprawę z tego, że na pocztę jest kawałek drogi. Biedny dziadziuś wracał się do mnie trzy razy i patrząc na mnie ze łzami w oczach pytał czy napewno mogę zostać sama. Westchnęłam głęboko na to wspomnienie. Chciałam dojechać do taty, ale wiedziałam jak dużo miałam zadane. Wolałam siąść do książek i wziąć się za naukę, już niedługo miały odbyć się egzaminy. Poszłam sprawdzić skrzynkę na listy, robiłam to dość częśto, bo byłam ciekawa odpowiedzi z brytyjskiej szkoły. Żadnej wiadomości. Już nawet zaczęłam powoli oswajać się z myślą, że mnie nie przyjęli lub nawet nie rozważyli mojego zgłoszenia, ale z drugiej strony moja mama by w życiu do tego nie dopuściła, a poza tym przecież sami się zaoferowali. Myśli kłębiły się w mojej głowie, ale były krótkie i nie byłam w stanie ich wszystkich wyłapać i dobrze przemyśleć. Zgarnęłam torbę o poszłam na górę. Puściłam sobie cicho składankę Adele i podśpiewywałam cicho, włączyłam też laptopa by w razie czego móc zasięgnąć pomocy do pracy domowej, wyłożyłam książki na biurko i usiadłam na krześle. Wpierw nie mogłam się skupić, bazgrałam coś na końcu zeszytu, ale myśl o zbliżających się egzaminach przywróciła mi zdrowy rozsądek. Spiełam się i zaczęłam bardzo dokładnie odrabiać zadanie domowe, potem nawet się trochę pouczyłam. Spojrzałam na zegarek, dochodziła 20.30, a dziadka nie było. W zasadzie wszystko miałam przygotowane i powtórzone na jutro więc spokojnie mogłam wziąć gorącą kąpiel. Kiedy wyszłam z wanny było parę minut po 21. Osuszyłam włosy ręcznkiem, nakremowałam lekko buzię, ubrałam pidżamę i nałożyłam lekki szlafrok. Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół, sięgnęłam po telefon, bo zaczęłam się nieco martwić. Na szczęście wszystko było w porządku, dziadek obiecał, że niedługo będzie się zbierał i przyjedzie. Chciałam iść na górę położyć się, ale usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Pierwszą myślą był dziadek, pomyślałam, że zgrywał się ze mnie i stoi własnie przed wejściem. Ale przecież dzwoniłam na domowy taty, a nie na komórkę dziadka więc to nie mógł być on. Nie dojechał by w 2 minuty z drugiego końca miasta. Serca zeczęło mi szybciej bić, a nogi miałam jak z waty. Byłam tchórzem, a w głowie roiło się od czarnych scenariuszy. Podeszłam najciszej jak umiałam do drzwi i wyjrzałam przez judasza, brązowooki blondyn stał przed moim domem. Krystian miał mokre, rozczochrane włosy, jego kurtka też połyskiwała. Chyba zaczęło padać. Otworzyłam drzwi.
- Hej, wejdź do środka. - Rzuciłam i zaprosiłam by wszedł gestem ręki. - Jesteś cały przemoczony, nie wiesz co to parasolka ?
- Ja tylko na chwilę. - Powiedział i wszedł.
- Co ty tutaj robisz ? - Spytałam.
- Sam nie wiem. Miałem się po prostu przejść, ale zaszedłem aż tutaj a potem zaczęło padać.
Zmarszczyłam lekko brwi. Wiedziałam, że Krystian mieszka parę ładnych kilometrów stąd.
- To ładny spacerek sobie zrobiłeś. Ściągnij tą kurtkę jest cała mokra. Zrobię Ci herbaty. - Wzięłam od niego kurtkę i położyłam na grzejniku.
Poszłam do kuchni. Czułam, że idzie za mną. Odwróciłam się. Patrzył się na mnie, na moje mokre włosy, szlafrok i puchowe kapcie.
- Wybacz, ale nie spodziewałam się gości. - Uśmiechnęłam się lekko i nastawiłam wody.
- Jesteś sama ?
- Tak, ale dziadek zaraz wróci. - Wyciągnęłam dwa kubki i zaszetki czarnej herbaty. - Usiądź. - Uśmiechnęłam się.
- Myślałem o tobie kiedy wychodziłem z domu, chyba gdzieś podświadomie chciałem tutaj przyjść.
Wescthnęłam głośno. Pomimo tego co zdarzyło się dzisiaj w szkole, pomimo jego wyznania nie chciałam zagłębiać się w ten temat. Byłam teraz z Konradem, szczęśliwa. Czułam, że Krystian może dużo namieszać, że przez niego może dużo się zmienić. Czułam też, że nie powinnam była mieć takich myśli. Szybko rozwiałam swoje roztargnienia i starałam się tego nie roztrząsać w mojej głowie. Zalałam nam herbaty i usiadłam z kubkami naprzeciwko niego przy blacie.
Inni zdjęcia: Ja nacka89cwaJa nacka89cwaTitle quenWarszawa sie chłodzi marcin404Wnioski pamietnikpotworaXyz fuckit2296W Solcu patkigd:) patkigdNa statku patkigdNad morzem patkigd