przyjaciółka :)
Zawsze ze mną i zawsze uśmiechnięta :)
Taki mój Promyczek ;*
Od ostatniej notki niewiele się wydarzyło. Znowu wylądowałam w szpitalu z zapeleniem opłucnej i osierdzia, ale w sumie nic nowego to nie wniosło. Dalej w badaniach wychodzi, że jestem zdrowa... Póki co przyjmuję leki, które mi pomagają, ale boję się, że gdy przestanę je brać, choroba powróci...
U Batomowej parę razy byłam, pojeździłam. Batom supcio, fajnie pracuje na lonży i później ze mną. Niestety, gdy zaczęłam już jeździć, choroba mi znów przeszkodziła, ale 2 dni po wyjściu ze szpitala juz siedziałam na Batomowej ;)
Troszkę brakuje mi pieniędzy na dojazd do stajni, więc ostatnio zaprzestałam... Dodatkowo pochłonęło mnie szukanie mieszkania :/ jeżdżenie po lekarzach i sprzątanie mojego domu, w którym jest jedna wielka graciarnia...
Możliwe, że od przyszłego tygodnia zacznę jeździć regularniej, chociaż nic nie obiecuję, gdyż póki co muszę doprowadzić dom do stanu, w którym będę mogła go oddać do wynajmu, sama się przeprowadzić do Łodzi, a do tego moja siostra również zmienia mieszkanie... Także znając życie, to do października niewiele pojeżdżę, a później będą studia, zima itd., a ja w moim obecnym stanie zdrowia mam bardzo, bardzo na siebie uważać. Moja odporność jest równa zero, a poza tym organizm jest obciążony sterydami i przebytymi dwoma zapaleniami osierdzia... Biedne serduszko... Od lekarza dostałam pozwolenie na jazdę rekreacyjną, co chyba uważa, za wożenie się stępem czy kłusem parę minut, bo nawet chce mi zwolnienie z wfu wystawić... No i moja blizna po operacji wygląda tragicznie.. pozdro bliznowiec...
Rewolucyjny to był rok...
Pozdrawiam.