Było już bardzo późno, ona nadal przewracała się z boku na bok. Nie mogła zasnąć. Po paru godzinach jej ciało stawało się cięższe, coraz cięższe. Powieki pomału zaczęły się zamykać. Aż w końcu po trzech godzinach i 17 minutach, gdy słońce zaczynało już wstawać, jej męczarnie dobiegły końca, śpi. Przeniosła się do krainy marzeń. Do kolorowego, wyimaginowanego świata, gdzie wszystko jest możliwe. Cofnęła się o parę lat, gdy jeszcze była młodą dziewczynką, musiała być o godzinie 21 w domu, huśtanie na huśtawce było jednym z jej ulubionych zajęć, gdy wakacje spędzała z przyjaciółmi jedząc wszystko co rosło na ogródku i łuskając słonecznik. To był cudowny okres w jej życiu i często za dnia lubi do niego wracać, lecz tylko w śnie udaje jej się przywrócić wszystkie szczegóły.
Był tam chłopiec. Chłopiec o niesamowitym spojrzeniu, które po połączeniu się z jej spojrzeniem zamieniały się w jedno. Potrafili patrzeć sobie w oczy godzinami. Dużo rozmawiali i mnóstwo czasu spędzali razem. Dla młodej nastolatki stawał się ideałem piękna, kochała go! Lecz jak każdy sen, kiedyś się skończył. Budząc się miała łzy w oczach, lecz nie dla tego, że to był tylko sen, bo kiedyś to się wydarzyło naprawdę... Lecz dlatego, że nie mogła pojąć "dlaczego on!?". Chłopiec z dzieciństwa przeminął, bo co szybko się zaczyna, równie szybko się kończy. Tak też było w tym przypadku. Ich drogi się rozeszły. Czar prysł, nadal był fajnym chłopakiem, ale już nie ideałem. Po paru latach znalazła innego: lepszego. To dlaczego podświadomość nocami wmawia jej, że kocha tamtego?