Dawno się z nią nie widziałam. Przyszła bardzo niespodziewanie. Nie zapraszałam jej, sama wprosiła się w moje życie! Lecz teraz, ciesze się, że mnie odwiedziła. Uświadomiła mi wiele rzeczy, na mnóstwo spraw patrze zupełnie inaczej, uświadomiła mnie w różnych kwestiach dotyczących mnie samej, lub tylko pośrednio. Jestem jej wdzięczna! Dziękuje!
Opowiedziała mi o pewnej młodej kobiecie. Nie będę przestawiać całej historii, a nawet nie opowiem o niej dosłownie. To akurat nie jest ważne, że pewnie nikt nie zrozumie tej metafory. Nazwijmy ją... niech będzie Anna- bo krótkie i piękne imię.
Ania już długo była bardzo obojętna. Robiła to co musiała, nie robiła nic ponadto. Spędzała wolny czas w samotności, leżąc, czytając, słuchając muzyki i spacerując pustymi ulicami miasta. Lecz po kolejnym nudnym, powtarzającym się od dawna, dniu chciała pomóc nie tylko sobie, ale i wszystkim w jej otoczeniu. Wpadła na genialny pomysł! Upiekła pyszne, kolorowe, słodkie ciasto! Ciasto pachnące na całe miasteczko, ciasto wyglądające jak z bajki! Chciała się nim podzielić ze wszystkimi! Miało być dobrem którym mogła podzielić się z innymi. Już porozstawiała talerzyki, łyżeczki, zrobiła pyszną kawkę w filiżankach z nowej zastawy. Zaprosiła wszystkich. Byli szczęśliwi, dali jej nadzieje, ona w to wierzyła! Wierzyła w to, że będzie mogła się podzielić jej dziełem z innymi, że ludzie ją docenią i tak jak ona popatrzą na świat z innej perspektywy. Lecz niestety... Mieszkańcy miasteczka mieli inne zajęcia i mimo zachęty nie zdecydowali się na wizytę u niej. Po prostu ją olali. Ciasto stało się spalonym, śmierdzącym zakalcem, który nadawał się tylko do wyrzucenia u zapomnienia o nim! I tak też zrobiła.
Tekst oczywiście był dłuższy i fajniejszy, lecz po raz kolejny się nie zapisał, i w rezultacie skasował!! ALA KOPIUJ!
moja nowa miłość;) - clik