Po 2 tygodniach wyszła ze szpitala . Ciszyła się strasznie . Nie mogła tam już wytrzymać . Kamil odwiedzał ją codziennie , bardzo fajnie rozmawiało im się . Tak swobodnie . Jakby znali się już naprawdę długo . Był wspaniałym kolegą . Rozbawiał ją . Sprawiał , że na jej zmęczonej tym wszystkim twarzy pojawiał się uśmiech . Marcin też na początku ją odwiedzał , ale spostrzegł po pewnym czasie , że Melania chyba woli towarzystwo Kamila . Raniło go to strasznie . Potrafił wstać z rana , kupić jej różę , pójść do niej , wsadzić do flakonu i wyjść bez słowa , chociaż ona próbowała go zatrzymać . Ją to denerwowało . Po takich jego wejściach bez odezwania się jej humor znikał póki nie pojawił się Kamil . Nawet wypomniała to mu przy którymś spotkaniu . Nie potrafili porozumieć się . On chciał być miły , był zbyt nadopiekuńczy . Chciał dobrze . Ale też nie mógł patrzeć się , że Kamil powoli zajmuje jego miejsce . Fakt długo się z nim znać nie mogła i chociaż ona tego nie dostrzegała , on widział doskonale , że coś między nimi " iskrzy " . Tak przynajmniej wywnioskował . Chodził coraz bardziej załamany .
Zmierzał właśnie do domu Melani . Miał zamiar odwiedzić ją . Kupił jej miśka . Tego dnia miał wyjątkowo dobry humor . Zapukał w wielkie drzwi . Otworzyły się szybko .
-Cześć Mel - radośnie zawołał
-O Marcin ...- nie była chyba , aż tak bardzo zadowolona
-Jak się czujesz ? -Spytał
-Wiesz przecież , że dobrze . Nie ma nic piękniejszego niż powrót do domu . Proszę wejdź -zaprosiła go do środka . -Dzień dobry
-Nikogo nie ma głupku !- zaśmiała się wesoło . Posmutniał . Tak zawsze mówiła .
-Ja ci dam głupka ! - złapał ją na ręce i delikatnie położył na łóżku . Gilgotał ją , a ona śmiała się strasznie . Turlali się po całej pościeli . Ona leżała na plecach , on znalazł się nad nią .
-T..tobie łzy lecą - na jej twarzy malowało się zaskoczenie . Pochylił się i wyszeptał jej do ucha :
-Brakuje mi ciebie -odsunął się na bok .
-Wiesz ...mi ciebi..-jej wypowiedź przerwało pukanie do drzwi . Serce mu biło jak oszalałe .
-O hej kamil - usłyszał jej dźwięczny głosik . Wyszedł z salonu . Załapał się i zauważył jak Kamil całuje ją w policzek .
-Gościa masz - odparł Kamil gwałtownie odsuwając się od niej . Marcin nie odzywał się . Czekał , aż ona coś powie . Ciekawy był jak to rozegra . Czy zaprosi Kamila ? A może powie mu , żeby sobie poszedł . Był zły na niego , bo po raz pierwszy od dłuższego czasu miał szansę na szczerą rozmowę z Melanią , a on przerwał im .
-Tak mam - uśmiechała się do niego głupkowato .
-A to szkoda . Miałem dla nas zaplanowany dzień , taką niespodziankę .
-Właśnie Melania . Co do niespodzianek mam dla ciebie misia - Marcin wyciągnął w jej kierunku prezent o którym kompletnie zapomniał . Kamilowi mina zrzędła -A ty kolego może wyjaśnisz mi co miało znaczyć zadanie "miałem dla nas zaplanowany dzień " ? - Marcin patrzył na chłopaka wyraźnie wkurzony .
-Przestań Marcin ! Nic nie znaczyło ! A co miało znaczyć ? Uspokój się i skończ w końcu wcinać się w nie swoje sprawy ! - Melania wydarła się .
-Dziewczyno zrozum proszę . Kocham ciebie i nie dziw się , że się tak zachowuję - Marcin spokojnie odparł patrząc prosto w jej oczy - myślisz , że nie cierpie kiedy widzę ciebie uśmiechniętą z jakimś innym typem ? Albo ciebie w szpitalu i kamila trzymającego ciebie za rękę ? Myślisz , że nie widziałem tego jak się na ciebie gapi ? Jak całuje cię w policzek ? Tyle nas łączyło ! Proszę nie mów , że to już przeszłość . Chcę wszystko naprawić , ale jak mam to zrobić jak ty nie chcesz ? Żeby coś się udało , żeby naprawić to wszystko nie tylko ja muszę chcieć , ale ty też . A teraz odpowiedz mi szczerze ... - wziął głęboki wdech - kochasz mnie ?
-Marcin przestań !- z jej oczu kapały łzy . Kamil przypatrywał się temu zdareniu zaskoczony .
-Odpowiedz mi - nalegał
Nie wiedziała co ma odpowiedzieć . Kochała go , bo miłość tak szybko nie przechodzi , ale bała się dać mu szanse .
-Tak-cichutko wyszeptała .
-Jest jeszcze sansa , żebyśmy byli razem ?
-Nie wiem . Daj mi spokój na dzisiaj . Wyjdź .
Wyszedł wkurzony . Miał ochotę trzasnąć drzwiami , ale wiedział , że tak robić nie może . Wyciągnął pospiesznie szluga i odpalił szybko . Tego chyba nigdy się nie oduczy ... nigdy . Próbował pozbierać myśli , ale nie mógł . Nie potrafił . Zastanawiał się nad tym co zrobić , żeby Melania w końcu zwróciła na niego uwagę ? Musi być jakiś sposób . Chciał bardziej się postarać . Poszedł do domu . Wyciągnął oszczędności jakie miał . Poszedł do sklepu i kupił jej pierścionek . Fakt dał trochę drogo , ale nie mógł się doczekać jej reakcji . Było późno . Dziś po raz drugi zapukał w wielkie drzwi jej domu . Otworzyła jej mama .
-Dobry wieczór . Zastałem może Melanie ?- grzecznie zadał pytanie . Jej mama lubiła go .
-Nie . Niestety . Wyszła z jakimś Kamilem . Jeszcze jej nie ma . Ale zostań i poczekaj na nią .
-Nie chcę robić pani kłopotu
-Oj wiesz , że nie robisz . Wchodź i nie marudź .
Po 15 minutach Melania weszła do domu cała w "skowronkach " . Zadowolona , roześmiana .
-Masz gościa - zawołała mama z kuchni
-Jakiego ?- w jej głosie słychać było zdziwienie .
-Marcin przyszedł .
-Mam coś dla ciebie na przeprosiny - wyciągnął w jej kierunku czerowne serduszko . Patrzyła podejrzanie . Podniosła wieczko do góry i jej oczom ukazało się malutkie cudeńko .
-Śliczny jest - odparła - ale nie mogę go przyjąć .
-Czemu ? Nie pasuje? Mogę wymienić
-Pasuje jak ulał . Tylko musiałeś dać za niego drogo . I wiesz , że znajomi nie dają sobie raczej takich drogich prezentów .
-Weź go . Będzie ci mnie przypominał zawsze jak na niego spojrzysz .
Tego akurat nie chciała , żeby przypominał jej o nim kiedy tylko na niego spojrzy . Ona starała się nie myśleć o nim bo to bolało . Ale prezent przyjęła .