Miłość od pierwszego wejrzenia cz.13
Chwile tak jeszcze zartowalismy az w koncu pojechalismy. Droge powrotna spedzilismy na rozmowach o wszystkim i o niczym.. Weszlismy do domu, a Bartek krzyknal:
- Poddajesz sie czy walczysz?- i zaczal sie smiac
- Ja poddac? Nigdy!!!- odpowiedzialam , a on zaczal sie zblizac, do mnie nie wiedzialam co chce zrobic, moze bitwa na poduchy? Laskotki? Juz sie balam! ;DD
... Byla to jednak bitwa na poduchy , która zakonczyla sie laskotkami. Walczylismy tak.. Bardzo dlugo! No bo przyjechalismy o 15.15 a nasza 'wojna' trwala do 16!
- Poddaje sie- krzyknal Bartek- teraz wiem, ze z toba lepiej nie zadzierac!
- Ha ha- krzyknelam usatykcjonowana- a nie mówilam!?
- No, no.. - jakal sie- no dobra! Mówilas!-odrzekl z wielkim usmiechem na twarzy
- A mnie sie slucha-powiedzialam z równie duzym usmiechem
- Mam sluchac 15-latki?-rzekl drwiaco
- Osz ty! Odezwal sie wielce dorosly, a tylko 5 lat starszy!
- Ale ja jestem glodny...- powiedzial nagle Bartek
- Nie zmieniaj tematu. Przegrales a teraz sie wymigujesz?
- Ja zrobilem sniadanie to ty obiad-powiedzial z usmiechem nie sluchajac mnie
- No spoko. Na co masz ochote? I co masz w lodówce oczywiscie? ;
- Nie..! Ja zartowalem!
- Jak to? Nie jestes glodny, czy znowu robisz ze mnie kaleke i nie moge zrobic obiadu?-rzeklam lekko poirytowana
- Ja zamówilem dla nas miejsce w restauracji, no tego.. ja.. Zapraszam cie na obiad! - powiedzial usmiechniety
- Hm.. A ja co? Ja mam sie pewnie zgodzic?- zapytalam smiejac sie w duchu
- No jasne! Podkreslam , ze nie przyjmuje odmowy!
- No.. a na która?
- Na 17.-nasta
- Oj.. Ide sie szykowac, przeciez jest juz 16.10!
- Przeciez wygladasz swietnie!
- No co ty? Wade wzroku masz? Lekarz? Oj ty!
- Ha ha , bardzo smieszne. Idz juz lepiej idz-powiedzial z usmiechem
Wyszlam z salonu, tylko jeszcze wywalilam jezyk na Bartka.
Oczywiscie nie wiedzialam co na siebie wlozyc . ; ) Wywalilam prawie wszystkie swoje rzeczy, w koncu znalazlam sukienke http://www.photoblog.pl/modnexozestawy/109670116 , która kupilam przed wakacjami , nigdy jej jeszcze nie mialam no ale cóz, nareszcie sie przydala. Byla w sam raz na taka obiado-kolacje. Jeszcze sie tylko pomalowalam, upielam swoje geste , czekoladowe wlosy i 16.40 zeszlam do salonu.
- Ale .. slicznie wygladasz-powiedzial na mój widok Bartek
- Dziekuje. - odpowiedzialam
Wyszlismy. Posilek byl smaczny, a gdy wyszlismy zaczal pruszyc snieg, w koncu byl poczatek grudnia. Gdy zajechalismy, do domu, Bartek dostal telefon. Jego mina byla nieokreslona , nie wiem czy byl wesoly czy smutny. Ale mialam przeczucie, ze chodzi o mame lub Piotra.
- To ze szpitala..-powiedzial
- I co?
- Twój... Chlopak... Wybudzil sie ze spiaczki..- no nie byl happy , mówiac to
- Prosze pojedziemy do niego?
- Ale odwiedziny , sa do 17, no chyba , ze sie wkrecimy jakos ' zawodowo '
- Ale zebys pózniej nie mial jakis problemów przeze mnie
- Nie.. Nie bój sie.
Opowiadanie z internetu.