Miłość od pierwszego wejrzenia cz. 21
Poszlam i wywalilam wszystko z szafy. Po pól godzinie grzebania zdecydowalam sie
na to: http://www.photoblog.pl/maszgusst/111236342
Mimo, ze byl luty to bylo wyjatkowo cieplo, a sniegu nie bylo wcale. Wyrosly juz przebisniegi i zapowiadalo sie na wczesna wiosne. Ciszylam sie bo nie lubilam zimy. Jedyne co mi pedzie ja umilac to urodziny Majki. Poszlam sie jeszcze pomalowac, upielam wlosy w koka i wlozylam w nie bialego kwiata i zalozylam na to czarny plaszcz. Bartek wlepil we mnie oczy
- Pieknie wygladasz! - powiedzial
- Dzieki - powiedzialam - i co? Nie godzine tylko 50 minut - powiedzialam zadowolona
Oboje wybuchli smiechem! Poszlismy do restauracji i na obiado-kolacje a potem myslalam , ze wracamy juz do domu. Mylilam sie . Wysiedlismy nad malym jeziorkiem gdzie lezal koc, na nim gitara a w koszyczku moje ulubione truskawki. Bartek podszedl po gitare, usiadl na kamieniu kolo koca i zaspiewal moja ulubiona piosenke. Poplakalam sie. Zauwazyl to.
- Nie placz-powiedzial
- Nie potrafie. Robisz dla mnie tak wiele, troszczysz sie o mnie a ja jestem zwykla pietnastolatka- powiedzialam i znów wybuchlam placzem. Wzial mnie na kolana przytulil , wlozyl truskawke do ust i powiedzial:
- Nie jestes zwykla pietnastolatka. Dzieki tobie moje zycie nabralo sensu. Kocham cie. Rozumiesz? Kocham - powiedzial a teraz po jego policzku splynela lza. Nie zdazylam nic powiedziec, bo mnie pocalowal. Najpierw delikatnie,a potem coraz bardziej namietnie. Teraz nie protestowalam. Chcialam zeby mnie calowal. Czulam sie wtedy taka bezpieczna. , chcialam by ta chwila trwala wiecznie. Po tym pocalunku, zagral i zaspiewal jeszcze dla mnie na gitarze . Zjedlismy truskawki i siedzielismy tak w milczeniu. Znów w tym wspanialym milczeniu. Po okolo godzinie zasnelam mu na rekach. Obudzilam sie w samochodzie .
- Gdzie my jedziemy?
- Do mnie
- Do ciebie?
- Tak. Sama mama ci powiedziala, ze masz jutro wrócic.
- No tak. Ale jak chcesz to nie musisz sie meczyc ze mna u ciebie. Jutro jeszcze jedziesz do pracy..
- Nie mecze sie z toba. Osoba która sie kocha nie moze meczyc. A co do pracy to nie ide jutro
- Jak to ?
- Tak to. Nie ide. Mam urlop. Dwa miesiace. Cale dwa miesiace bede cie meczyl-powiedzial z usmiechem
- Raczej ja ciebie - powiedzialam a w tym momencie dojechalismy pod jego domem.
Wyjal klucz z kieszeni, otworzyl drzwi i zaprosil mnie gestem reki do srodka.
... Weszlismy do srodka, a Bartek zaparzyl nam herbaty. Mi owocowej-taka lubie najbardziej i wiedzial o tym dobrze. Bylo cos kolo 21, wiec na dworze bylo ciemno- czemu sie dziwic? W koncu luty. Wypilismy i po dlugim milczeniu zapytalam w koncu
- Odwiedziesz mnie do domu? Bo nie chce, Ci sie zwalac.-powiedzialam
- Cos na ten temat juz ci mówilem. Osoba która kocham nie moze mi sie "zwalac" Rozumiesz? - zapytal
-Mhm... Ale co teraz ze mna bedzie?-zapytalam
- Eee ... w jakim sensie?
- No.. Gdzie ja bede spac?
- No tam gdzie spalas , gdy mieszkalas u mnie. W twoim pokoju. No bo on jest juz w sumie twój.
- Jak to?
- No przeciez zawsze jak do mnie przyjdziesz na noc, to bedziesz tam spala, zreszta jak tu mieszkalas to tu spalas
- No tak.. Bartek, pójdziemy juz spac? Glowa mnie boli troszke
- Chcesz tabletke?
- Nie.. - usmiechnelam sie - To ze zmeczenia
- Okej. Chodz.
Poszlismy na góre, umylam sie, i ubralam w pizame, która zostawilam wczesniej.
Polozylam sie juz w lózku, a potem przyszedl Bartek
- Dobranoc-powiedzial i pocalowal w policzek
- Nie chce mi sie spac..
- No ale przed chwila mówilas co innego-powiedzial
- Ale ja powiedzialam, ze boli mnie glowa, a ból glowy nie oznacza sennosci - powiedzialam i sie usmiechnelam. - Chodz , kladz sie kolo mnie - powiedzialam
- Dobrze
- Wiesz... zaczelam - Gdybym nie wyjechala na te wakacje , to teraz bym tu wcale nie lezala, ani nie zdawala sobie sprawy ze w ogóle istniejesz..
- Do czego zmierzasz?-zapytal
- Tak tylko gadam. Zobacz jakie zycie jest przewrotne... Gdybym nie poszla na ta dyskoteke, Piotrek sie ode mnie nie poszedl by do toalety, nie zostalabym zgwalcona, nie zaszlabym w ciaze, nie wyladowalabym w szpitalu, nie przypadl by mi twój dyzur, nie znalabym Cie! Nie bylo by naszych kolacji, Majki, Ciebie... Pewnie bylby Piotrek i zycie toczylo by sie normalnie..
- Tak masz racje.. Zycie jest przewrotne..
Rozmawialismy do pólnocy , jak nie dluzej. Bartek cmoknal mnie w policzek na dobranoc, ale ten pocalunek "w policzek" przerodzil sie w pocalunek w usta, namietny pocalunek.. Calowalismy sie tak dluzsza chwile.. Zasnelismy w jednym lózku, ale do niczego nie doszlo. Nie bylabym na to chyba gotowa. Rano obudzilam sie o 10 rano, spojrzalam na Bartka- nie spal . Mierzwil tylko moje wlosy z usmiechem.
- Robimy sniadanko?-zapytal
- Tak
- Masz jakas szczególna prosbe?
- Mhm.. Te twoje pyszne nalesniczki.. Prosze - powiedzialam i cmoknelam go spontanicznie
- Nie ma sprawy - powiedzial i zszedl na dól, robic sniadanko, a mi kazal sie przebrac.
Oczywiscie znów mialam dylemat ; p Wybralam to
http://www.photoblog.pl/modnexozestawy/111968401
- Ladnie wygladasz - powiedzial na mój widok
- Dziekuje. Ale tu ladnie pasnie!
- Pasnie? A moze pachnie?-droczyl sie ze mna
- Ja tam wole "pasnie" - powiedzialam
Jedlismy nalesniki, które byly przepyszne! No ale co dobre szybko sie konczy i musialam jechac do domu :(
W drodze znowu milczelismy. Pózniej wysiadlam a za mna pobiegl Bartek