fajnie być już po sesji, i mieć prawie że uczelnie w dupie :)
co wcale nie równa się temu że mam wolne.
M, stwierdził dziś że przygotowywanie przeze mnie posiłków wgląda jak u anorektycznik,
wszystko na wage, wszystko spisane, wszystko przeliczone, można zjeść.
szukam jakiegoś ambitnego pomysłu na luty, żeby schudnąć chociaż te 3 kg.
aktywność pewnie mogłaby zaistnieć tak chociaż minimalnie.
ale z jedzeniem coś można by pokombinować.
myślę o diecie 5:2 ale najpierw musi mnie przekonać do niej książka.
jak napiszą jakieś mądre rzeczy to mooooooże.
wczoraj kalorycznie było poniżej, ale to dobrze, po sesyjnym obżarstwie trzeba trochę się oczyścić:)
dobrze że sesja trwała tak niedłuuugo.
a dziś zjadłam
pół bułki z serkiem wiejskim,
pół banana
kawe
jabłko
trochę makaronu z mięsem i pseudo buritto w wykonaniu moich dziewczyn z R,
danio :)
i bułkę z miodem i twarogiem :)