masaaaaaaakra, kolejny dzień CAŁY DZIEŃ przed kompem.
poznałam zajęcie gorsze milion razy, niż uczenie się do sesji.
a wypłakałam tylko jakieś marne 5 stron.
ah. musze jutro ruszyć się do biblioteki po jakieś dziwne artykuły nie wiadomo po co i o co.
czarno widzę tego mojego mgra,
wiem że podchodzę do tego źle, nadmiernie krytycznie i przesadnie negatywnie.
chce jeszcze ze 3-4 strony dziś!
umieram z nudów.
i jak to zawsze jak siedzę w domu żre.
zjadłam już dziś makaron z sosem
koktajl z owoców różnorakich.
kawe
ziemniaki z kurczakiem i surówką
bułkę z szynką
i pół kubka zupki jakieś tam.
i uwaga najgenialniej! czipsy ;|
ale 1250 chyba nie przekroczyłam.
zaczynam się frustrować. M kolejny dzień nic nie robi, pisze zdawkowe smsy że och akwarium urządza. rzeczywiście zmienia to całą naszą sytuację, doprowadza do porozumienia. zauważam że nawet specjalnie go zagaduje zeby napisał coś więcej. gówno drewno i wyjebane. w takich momentach mam poczucie że mu nie zależy, że jak będzie dobrze to będzie a że nie jest no to co. wkurza mnie nawet to że nie mogę iść zająć się czymś spoko tylko ślęcze przed kompem kolejne godziny. zaczyna mnie boleć ta sytuacja. oddalamy się kolejny raz. i to poczucie jak on ma w to wyjebane. magia.
chce milke :( najlepiej z bombelkami i białą czekoladą w środku!
całą tabliczke
a najlepiej 3. ech
mam nadzieje że u was jest lepiej.