Cześć
Wpadłam was poczytać i od razu pomyślałam, że napisze notkę.
Przepraszam, że niedawno obiecałam, że wstawię Wam ulotkę którą rysowałam na PO. Miałam dać ją do oceny, a potem zrobić zdjęcie. Jednak okazało się, że rysunek do mnie już nie wrócił, bo prawdopodobnie pójdzie na jakąś wystawę czy gazetkę. Ogólnie z tej ulotki dostałam 5 i 5 za inne zadania. Wychodzi na to, że z PO mam same 5. Ale co dostanę na koniec to się okaże pod koniec tygodnia. Ogólnie dzisiaj mi się smutno zrobiło. Nauczycielkę od PO bardzo lubię. I widać, że ona mnie też, bo zawsze do mnie zagada, porozmawia itp. A tu się okazuje, że nie dość, że to ostatni rok z nią to za tydzień nie będzie jej u nas na lekcji, bo jest jakaś wycieczka czy coś. Gdyby było więcej nauczycielek takich jak ona to nawet by mi się do szkoły chodzić chciało :) Biznes plan zanoszę jutro. Robiłam go do 5 nad ranem. Potem jeszcze drobne poprawki i drukowanie. Skakałabym z radości jakbym dostała 5 na koniec. To był mój cel od 1 kl liceum więc chciałabym żeby się udało. Geografia rozstrzygnie się w poniedziałek. A ja zaczynam panikować. I przez to, że chcę napisać jak najlepiej nic mi do głowy nie wchodzi. Bo myślę sobie "muszę napisać jak najlepiej, muszę to zdać" i tak się na tym skupiam, że wszystko czego się nauczyłam gdzieś ucieka. Macie jakieś sposoby na sukcesywną naukę i zmniejszenie stresu? I coś na zapamiętywanie, bo niestety nauka poprzez skojarzenia mi nie wchodzi do głowy.
Mam dość siedzenia w domu. Chciałabym z kimś gdzieś wyjść, pośmiać się, pogadać, ale nie ma z kim. Prawda jest taka, że w mieście praktycznie nie mam znajomych. Zresztą pisałam już gdzieś o tym. Siedzenie w domu mnie tak dobija, że nie mogę wysiedzieć w jednym miejscu. Nosi mnie z kąta w kąt i ciągle wyobrażam sobie jak jestem gdzieś z jakimiś znajomymi, śmiejemy się i gadamy... Najgorsze jest to, że nawet jak mam chęć poznania nowych osób to nie mam możliwości się z nimi zapoznać. Znajomi znajomych odpadają, a przecież nie podejdę do kogoś na ulicy i nie zapytam czy chce się ze mną kumplować... Tak, wydaje mi się, że wpadam w kolejny dołek. Po raz kolejny przez ta cholerną samotność.
Dodatkowo przypomniał mi się mój sen. Śniło mi się dzisiaj, że byłam bezdomna i B zaprowadził mnie do jakiegoś budynku dla bezdomnych żebym mogła zjeść i się ogrzać. A potem śniło mi się, że szłam z takim jednym znajomym. I on mnie strasznie pocieszał. Ogólnie tam już nie byłam bezdomna, ale były zamieszki w mieście i byłam podłamana, że trzeba na siebie uważać i chodzić w większym gronie. I jak ten kolega tak mnie pocieszał to położyłam głowę na jego ramieniu, a on powiedział "Widzę, że mój plan działa" i się uśmiechnął. Musiałam mieć fajną minę rano jak się obudziłam i sobie to przypomniałam :)
Notka typowa z bilansem i aktywnością będzie wieczorem :)