- bezczelnie zrobione w mojej pełnej nieświadomości.
Jestem sama. I będę. Opuszczona. To brzmi żałośnie. Nie mam motywacji, żeby o to się bić. Poddaje się. Pierdoloną prawidłowość tu zauważam. Nawet specjalnie się nie wkurwiam. Nawet. Dostałam kopniaka, który zmusza mnie do walki. Tylko z ważniejszym przeciwnikiem. Mam już dosyć bycia chora! Tych zawrotów i całej reszty. Niech mnie jebną do szpitala, ale niech pomogą. A jak nie to będę żyć i najwyżej padnę gdzieś z wycięczenia. Uwięziona mogę być jedynie z własnej woli. Kiedyś marzyłam o takim przymusowym areszcie domowym. Ale to kiedyś. Za dużo pracy wykonałam. Zawsze mogę wrócić. Ale, kiedy sama będę chciała. Na razie robię coś z tym, co mnie wykańcza. Nie mam nic więcej do powiedzenia, bo nic się nie dzieje. Żadnych czynników zewnętrznych. Moja kochana klasa pojechała na biwak. Pogoda raczej sprzyja integracji. Chociaż oni radzą sobie przy każdych warunkach atmosferycznych. To należy im w pełni oddać. Mogę o innych. O sobie nie bardzo. Waga leci. Co z tego? Ja pierdole to jest kurwa ironia mojego zajebistego życia. Osiągnęłam wymarzoną wagę. No dobra prawie wymarzoną. Ale taką, z jakiej jestem zadowolona. Ale to nie ma kompletnie żadnego znaczenia. To dla mnie, czy dla nich? Nie ma ich. Jestem sama. Tak zajebiście mi. Jeść chcę!!
"Witaj w moim świecie, nieznajomy
Tak dawno nie gościłam tu nikogo
I na schodach nie słyszałam kroków."