Był młodym raperem, dopiero zaczynał. Ludzie w szkole mieli go za innego. Nosił brązowe baggy, koszulki o rozmiar za duże i jakieś wychodzone najki. Zawsze na uszach miał słuchawki, nie ważne czy to była lekcja czy przerwa. Jarał się tymi wszystkimi którzy nagrywali na legalu, marzył o tym by móc kiedyś z nimi przybić pione czy nawet nagrać jakiś kawałek. Nie było w tym mieście koncertu na którym on nie był. Nie był on specjalnie zamożny, dlatego nowy ciuch czy płyte szanował bardziej niż własną matkę. Miał zajawkę, to czego brakowało innym ludziom którzy go otaczali. Był często pośmiewiskiem w szkole, jednak on wyznawał zasade "niech cały świat spierdala". Często uciekał z lekcji, do starych magazynów nie daleko swojej szkoły. Siadał tam na dachu, czy to zima czy lata, chwytał za długopis i pisał. Pisał co czuję, co go dręczy. Pisał też co go jara, czym się interesuje. W szesnastu wersach opowiadał swoją historię, za każdym razem poruszając inny wątek. Miał wyjebane na nauke. Choć gdyby chciał, mógłby mieć same piątki. Naprawdę był inteligentym facetem, co można było odkryć po jego tekstach. Niestety, nie miał możliwości nagrywać, nie miał ani pieniędzy ani znajomości. Jednak uwielbiał marzyć, dlatego dążył do tego by realizować swoje marzenia. Był odważny, nie bał się powiedzieć co myśli. Zdarzało mu się powiedzieć głośno na całą szkołę co myśli o niektórych "gwiazdach". Przez co po szkole dostawał wpierdol, wracał do domu z podbitym okiem. Nie mówił o tym nikomu, choć i tak ciężko nie było się domyśleć co się działo. Jednak co może zrobić jeden chłopak na bandę kozaków? Nic. Raz jeden koleś szczególnie zapadł mu w głowie. Spuścił mu taki wpierdol, że Wielkanoc spędził na oddziale intenstywnej terapi. Po tym wydarzenia jakby wszystko się zmieniło, choć nie do końca. Nie którzy w szkole go podziwiali. Jednak nie mówili o tym, nie umieli wyrazić swojej opini. Podążali oni za opinią całości. Jednak ten się nimi nie przejmował. Co raz więcej czasu spędzał na pisaniu, montowaniu własnych kawałków. Oszczędzał kilka lat, by kupić swojego pierwszego majka, by na własnym sprzęcie móc coś nagrać. Początkowo robił to wyłącznie dla siebie. Nie potrzebował fejmu. Jednak gdy w słuchawkach mógł puścić własny kawałek, uśmiech na jego twarzy pojawiał się sam. Postanowił wypuścić swoje kawałki do internetu, by świat go usłyszał. Hejtów brakowało, propsów za to było mnóstwo. W jego mieście nikt więcej nie nagrywał, nie była to wielka mieścina. W szkole nagle zaczęli patrzeć na niego innym wzrokiem, często gdy szedł szkolnym korytarzem niektórzy zbierali się na odwagę i mówili "stary, zajebista robota". W pewien sposób motywowało go to dalszej pracy. Po kolejnym nudnym dniu, wrócił do domu, siadł do komputera by zmoncić jakiś bit. Jednak na jego skrzynkę przyszedł mail. Był on od wytwórni, znanej na całą Polskę. Zero komercji, prawdziwa wytwórnia, tworzona przez prawdziwych raperów. Zaprosili go do studia, by pokazał na co go tak naprawdę stać. Wyjął z szafy swoje najlepsze teksty, zgrał jakieś bity i wyruszł do Wawy, w swoją podróż życia. Nagrał 3 tracki. Nie zdążył zaistnąć w podziemiu, a już miał kontrakt na swoją pierwszą płytę. W liceum nikt nie traktował tego serio, po tej wiadomości wszyscy mieli na niego wyjebane. Przyszła premiera płyty, pierwsze koncerty, pierwsze sukcesy. I nagle wszyscy jarali się jego liryką, wszyscy chcieli z nim przybijać z nim piony, wypić jakiegoś browara czy coś skręcić. On pokazał im środkowy palec, zdał tylko mature i wyjechał do Wawy. By tam móc tworzyć, dalej spełniać marzenia. Dziś właśnie gra koncert w swoim mieście. Wychodzi na scene, słyszy ten krzyk ludzi. Tysiąc ludzi krzyczy jego ksywę. Wśród widowni widzi tych, co kiedyś spuszczali mu łomot, drwili i śmiali się z niego. Szczególnie zapamiętał tego jednego, przez którego święta spędził w szpitalu. On zapuszcza pierwszy kawałek, nawija o tym wszystkim. I momentalnie ten człowiek wychodzi, jakby złapały go wyrzuty sumienia. Po zajebistym koncercie, ziomek schodzi ze sceny. Tam czeka na niego właśnie ten koleś. Usłyszał skromne " stary, głupio wyszło, przepraszam"
On odpowiedział na to tylko "Stary, faktycznie. Ty biłeś mnie za małolata, teraz ja bije twoją psychikę, w swoich kawałkach..."