mogłam je jakoś przerobić.. a w sumie.. chuj.. nie mam na nic siły
czuje sie strasznie i w sensie psychicznym i fizycznym i ogólnie jest masakra
jestem pojebana. wydałam 530 zł na gitarę, a teraz sobie myślę przecież ja się nie nauczę grać, jestem za głupia.. nie dam rady.. za co ja się łapię.. no także brawa dla mnie
sylwester zaplanowany :) czyli ciepły dom, muzyka i książka. genialny plan. przez jedno jebane gówno, które mi nie pozwala racjonalnie myśleć, normalnie funkcjonować
i hate myself.
jak ja nienawidzę tego uczucia.. to jest tak pojebane.. coś co najbardziej kocham tak mnie dołuje. ból chyba mnie uzależnia. nie mogę się od tego uwolnić. wolę cierpieć, niż to zostawić. bo co byłoby bez tego? samobójstwo. na pewno. wolę chyba żyć w bólu niż sobie to życie skrócić. chociaż kto wie. zmierzam ku autodestrukcji. małymi kroczkami, ale jestem coraz bliżej. i z czystym sumienie mogę powiedzieć, że jestem pojebana.
.. whatever