-kiedykolwiek-
co wieczór słyszę cykadę, dobiegającą z zegarka na nadgarstku. cyk cyk cyk. milion sekund. cyk cyk cyk. trylion sekund. zaraz cała wieczność. cała wieczność, bo bez ciebie. nie starcza mi myśl, że jesteś tylko sto kilometrów ode mnie, że jeszcze parę dni i w końcu będę mogła się na ciebie rzucić, jakbym rok nie miała doczynienia z twoim ciałem. a wtedy. a wtedy poznam cię na nowo. każdy odcinek skóry, każde znamię, każdy pieprzyk, każdą zmarszczkę mimiczną i każde wszystko.
nie pracuj na drugie zmiany, bo wariuję.
nie przypadkowo wpada się na ludzi. na ludzi, którzy są tak samo pogrążeni w myślach. i następuje wymiana spojrzeń, bąknięcie pod nosem przepraszam i otrzeźwienie umysłu.
a czy myślałeś kiedykolwiek o tym, co będzie, jeśli ktoś pozna twoje sekrety? a czy myślałeś kiedykolwiek o tym, co będzie jeśli się nie ugryziesz w język, tylko powiesz, co myślisz, co czujesz, czego pragniesz, dlaczego w dalekiej czy niedalekiej przyszłości postapiłeś tak a nie inaczej? Czy myślałeś kiedykolwiek o tym, czy to coś zmieniłoby w twoim życiu? Czy byłbyś tym samym człowiekiem co teraz? Czy uśmiechałbyś się tak samo? Czy stałbyś czy siedział w tym miejscu w którym teraz jesteś?
majówka i po majówce.
ucieknijmy, co?
cdn