no. a więc tak. od dawna wiadomo, że luty to zajebisty miesiąc ale tym razem to już kur__ przesadził!
właśnie obejrzałam filmik. tak- Karol postanowiła nagrać jeden z naszych napadów. tak więc teraz...przeglądając ten akt...musiałam sobie zatkać nos do cholery, żeby nie pobudzić współlokatrów!
"ten no... no to teraz będzie po waleńsku" ! haha.
zaś...z naszej wczorajszej, czy to może już przedwczorajszej rozmowy można wywnioskować, że chyba jesteśmy inne. I czegoś tu nie rozumiemy. I akurat napatoczył się "Creep" Radiohead'a z idealnie pasującym tekstem, no może nieco zbyt pesymistycznym.
od dwóch tygodni nie robię nic innego prócz oglądania filmów (niezła alternatywa dla czytania książek, jak planowałam) w każdym razie nie ma co narzekać. sztuka, świetna sprawa.
jutro, światowej klasy trzej krytycy wybiorą się do kina na "Jestem numerem 4"- czekajcie na recenzje! (podobno film nie jest zły, ale blondwłosa obsada trochę mnie odpycha) zawsze też można iść do kina tylko na popcorn. Kanapy w holu przecież też nie są najgorsze!
http://www.youtube.com/watch?v=hcgtTrMBMEU
Eddie i Johnny wykonujący jedną z najpiękniejszych piosenek z całego soudtracku Into the wild, na jednej scenie?
otóż to!
tymczasem zmykamy na dworzec po Monikę. ciekawe co tam w wielkim świecie słychać.