Tak, oto moja cudownie koścista i prześlicznie płaska klatka piersiowa -.- . Nienawidzę tych wystających kości. Wcale się sobie taka nie podobam. Wyraźnie schudłam przez ostatnie dwa tygodnie, ale nie wiem ile ważę. Zazwyczaj mam okazję zważyć się kiedy idę do psychologa, ale przez majówkę miałam odwołaną wizytę. Skorzystałam z tego i zaczęłam znowu się ograniczać. Mam ściśnięte gardło na myśl o jakimkolwiek jedzeniu, ale nie chcę chudnąć. Wiem, że kiedy psychiatra zobaczy wyniki moich głodówek wyśle mnie do szpitala. Ostatnio schudłam 300g, bo prawdopodobnie, zeszła ze mnie woda, czy poprostu się wypróżniłam.. Ale nie, panika! Wysłała mnie do kardiologa, żeby zobaczyć czy ten drastyczny spadek wagi nie zaważył na sprawności mojego serca. A gdybym tak schudła kilogram?! Albo dwa?! Niemożliwe, w takich warukach... Przepisze mi jakieś gówno na przyrost masy i nic już nie będę mogła zdziałać. Dlatego MUSZĘ tyć. Ale przecież nie zacznę jeść normalnie. Nie wiem co robić, w lodówce czeka 300 kalorii w postaci NUTRIDRINKA i chyba będę musiała go wypić. To straszne gówno, ale poprostu nie potrafię inaczej. Już nie dzisiaj, dziś i tak spieprzyłam bilans, bo byłam z mamusią na śniadanku w pijalni czekolady. Zgadnijcie ile mogło mieć kalorii. Ponad 1000! To straszne, jeden posiłek...
Bilans:
ś: 2 naleśniki czekoladowe z mascarpone i musem wiśniowym, gorąca gorzka czekolada (ok 244549957986984 kcal)
2ś: lodowe latte na chudym z syropem waniliowym (122,5 kcal - mało jak na taką słodziutką kawę)
o: kawałek rybki i zielona fasolka szparagowa (koło 100 kcal)
k: jabłko (średnie) i gałka lodów miętowych <---- tak to jest jak się idzie z koleżanką na rolki (razem jakieś 150kcal)
PS: Sorry za jakość zdj, ale robione kamerką internetową
Inni zdjęcia: Jeszcze Panna purpleblaack... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24