"Chłop jak dąb a łkał i wzdychał..."
Zaczynajac tak od stalych punktow notkowych... Weekend naukowy zakonczony. Teoretycznie juz ostatni taki naukowy weekend. Pozostaja egzaminy. Wiec tak czy siak wciaz masa nauki,najpierw do egzaminow,a potem do matury. Wiec spokoju umyslu jeszcze przez jakis czas nie zaznam. Coraz mniej we mnie wiary w sukces maturalny. Bedzie co ma byc. Ciezki byl ten moj rok szkolny,ciezki. Maturalny klasa i tyle niespodzianek. One nie ulatwily i tak trudnego zadania. Ich efektem bylo prawie przesadzona kleska. Ale nie dalem sie i nie dac sie staram. Bo przeciez trzeba probowac. Dzialac i naprawiac to co sie popsulo. Naprawiac to co naprawic mozna. Co do naprawienia mozliwe jest. Czy sie uda juz niedlugo bedzie wiadomo. O... i jeszcze ten esej musze napisac... MILOSC-eseju temat. Tak,wiem dobijam sie tematem,mozna bylo inny wybrac. Ale,nie nie... nie ma,ze boli. Chce na ten temat pisac i napisze. Najlepiej jak potrafie. Odpierdole taki esej,ze cala komisja polegnie... mam,tylko nadzieje,ze nie ze smiechu :P Temat jest w sumie trudny. Bo slowa sa takie male i slabe,zeby dzieki nim wyrazic moc i magie milosci. Zeby opisac jak wielka wartoscia jest. Wartoscia i darem. Ale postaram sie to zrobic najlepiej jak sie da...
"Może śmiesznie to brzmi
Lecz w tej chwili nie miała już nic
Trzy tuziny złych kart..."
Zaczynam czuc wiosne... Za oknem zaczyna sie normalna pogoda. Coraz rzadziej jest zimno,az chce sie wyjsc i oddychac swiezym powietrzem. Wychodzic i isc w strone slonca ;D Tylko,jeszcze zeby czas na takie wychodzenie byl... ale bedzie... juz niedlugo. Jeszcze tylko troszke i bede wolny jak ptak. Choc wolnosc to pojecie wzgledne. I do wolnosci mi daleko. Jestem zniewolony. Zniewolony przez uczucia negatywny i zle emocje. One cholernie rzadza czlowiekiem. Walcze... Walcze i wierze,ze pokonam je... wszystkie i kazda z osobna. Moja wiara mimo,ze naiwna i glupia to mocna i trwala. Nic innego mi nie zostalo. A wiara jest wszystkim co mam. Lepsze to niz nic.
I poczatek rekolekcji wczoraj byl. I znow widze,ze szału nie bedzie. Rekolekcjonista moze i ujdzie w tlumie,ale zadna rewelacja. Na takie 3+ powiedzmy,ze zasluguje. No ale ja strasznie wymagajacy jestem. A przydalby sie w koncu jakis dobry ksiadz. Taki, ktory porzadne rekolekcje poprowadzi. Chetnie bym takiego posluchal. No ale jak sie nie ma co sie lubi to sie lubi co sie ma. Albo stara sie polubic to co sie ma..
" Leciały Jej łzy i była na Niego wściekła, ale co z tego. Przecież to mogła być ich ostatnia rozmowa. A ona naprawdę Go pokochała..."
Wierzyc w rzeczy niemozliwe... Akt skrajnej glupoty,c'nie?! Desperacja... Tak,mam tego swiadomosc. Widocznie jestem glupi. A moze nie wierze,moze tylko probuje uwierzyc. Bo wiara sprawia,ze choc troche mniej boli. Na ten bol nie ma lekarstwa. Nie istanieje cudowny eliksir,ktory chociaz by zmniejszyl ten rodzaj bolu. Ta wiara,tez go nie leczy. Ale zmniejsza go... tak troche i na jakis czas. Daje chwile odpoczynku duchowego... Bo czlowiek sie meczy. Mimowolnie sie meczy. Ale nie,nie zalowalem i nie zaluje tego. I w tym aspekcie jest tak wiele paradoksalnych kwestii. Jedno nie pasuje do drugiego, ogol zachowan nie laczy sie w logiczna calosc. A moze nie potrzebna tu logika?! Moze ten moj stan to jakas metafizyka,magia... I logika nie w nich prawa bytu. Nie jest dobrze i na nie zapowiada sie na happy end. Niczyja to wina. Na to nie mamy wplywu. Wierze tylko w sprawiedliwosc losu w rozdawaniu szczescia. I mimo,ze jest bardzo zle to kurwa sursum corda i do przodu! Nie,no ja naprawde jestem glupi. Ale chyba mi dobrze z ta glupota... Jest czescia mnie.
" Między nami nic nie było,
Parę nocy, trochę wina
To za mało by Cię mieć"
Spojrz na mnie... Tak,potrzebuje Twojego spojrzenia... Podejdz i nie mow nic. Slowa nie sa potrzebne. Ani te duze,ani te male. Po prostu spojrz. Choc przez moment popatrz na mnie. A moment ten niech trwa wiecznosc. Moja dusza potrzebuje choc jednego Twojego spojrzenia... jak spragniony pragnie wody tak jak pragne Twojego spojrzenia. Wiem,ze moze chce zbyt wiele,ale to silniejsze ode mnie... Oddalbym wszystko za jedna chwile z Toba. Chwile ktora nigdy sie nie konczy. Chodz do mnie... czekam na Ciebie... Wyciagam do Ciebie reke... nie odrzucaj jej... Splecmy dlonie i idzmy przed siebie... idzmy tam gdzie nie ma smutku... tam,gdzie szczesciu nic nie zagraza,a czas plynie wolniej. Tam, gdzie nie ma juz trudnych decyzji,gdzie wszystko jest latwe. Daj mi reke i pozwol sie tam zaprowadzic... Nie boj sie... nie skrzywdze Cie. Nigdy... I nikomu nie pozwole Cie skrzywdzic... Bo jestes moim powietrzem,sila do zycia i nadzieja na lepsze jutro. Nie pozwol mi sie juz bac, zabierz moj strach... A ja bede Twoja tarcza... Z calych sil bede Cie chronil przed calym zlem tego swiata... Chce tylko byc Twoja oaza spokoju i ostoja... Nic nie mowi... tylko spojrz na mnie i idzmy... eh ;(
"Nie myśl, że nie miniemy nigdy się,
Choć łatwiej razem iść pod wiatr..."