Zawsze miała swoje sposoby na radzenie sobie z codziennością. Potrafiła pokonać każdą stojącą na jej drodze przeszkodę. Na jej ustach lśnił uśmiech, który blaknął jedynie odrobinę, gdy słońce rzadziej wyglądało zza chmur.
Na chwilę odrywała się od świata, uciekając w historie toczone przez bohaterów jej ulubionych książek. Kim byli, kto stworzył postacie, w których życie się zagłębiała ? To zmieniało się dość dynamicznie w zależności od lektury jaka właśnie znajdowała się w jej dłoniach, czekała na otwarcie leżąc na dnie jej brązowej torby albo na szafce nocnej nieopodal lampy o szklanym kloszu i złotej nóżce w kształcie wieży Eiffla.
Odcinała się od wszelkich innych bodźców, by czuć zapach wody, choć przez godzinę wsłuchiwać się w jej plusk, gdy dłonie przebijały przeźroczystą powierzchnię. Jej ciało stawało się lżejsze, problemy zostawiała na słupku, albo w szatni.
Wkładała do uszu słuchawki i przerzucając kolejne utwory szukała tego, mającego nuty ułożone w sposób uspakajający jej duszę. Powodującego lekkość. Zawsze znajdowała kompozycje mieszającą się z jej krwią. A rytm dopasowywał się do stukotu serca. Szła spokojniejszym bądź bardziej sprężystym krokiem, mijała ludzi z uśmiechem lub z pozytywną obojętnością w zależności od tego co było jej niezbędne w danej chwili.
Wchodziła na drzewo by brudna od złoto-żółtej, kleistej substancji czuć wolność i siłę gdzieś pomiędzy sferami ziemską, a metafizyczną. Słuchała odgłosów ciszy, czuła zapachy natury, najczęściej z zamkniętymi oczami, dotykając dłońmi kruchej i szorstkiej skóry. Dostrzegała wiele podobieństw między sobą a silną, rozłożystą, odzyskującą życie na wiosnę rośliną, która pobierała pokarm z ziemi, by rosnąć i sięgać w stronę Słońca.
Zakładała kask, na dłonie wkładała rękawiczki, zapinała buty, wskakiwała na twarde siodełko swojego roweru i nie obejrzawszy się za siebie gnała środkiem ulicy, by z asfaltowych dróg móc wjechać na polne - dziurawe, piaszczyste lecz otoczone polami zbóż, lasami i łąkami pełnymi kwiatów.
Co działo się z nią, gdy słońce znikało za horyzontem na niemal pół roku ?
I gdy brakowało zapału, by poznać następną zdumiewająca historię życia, brnąc przez wersy, akapity, przewracając strony, mknąc przez kolejne rozdziały.
Co czuła nie mogąc usłyszeć otaczającej jej ze wszystkich stron wody ? Czuła zapach swej skóry, w którym nie było ani odrobiny woni chloru.
Szybko przesuwała palcem po ekranie odtwarzacza, by po usłyszeniu pierwszego dźwięku wymówić w myślach "to nie to" i czuć coraz mocniejsze uderzenia serca w piersi - niepokój, strach, przerażenie.
A śnieg pokrywał chodniki, drogi i pola. Długie sople zwisały z dachów, z kominów leniwie wydobywał się gęsty dym gorący i ciężki szybko mieszał się z lodowatym oddechem zimy.
Popijając gorącą herbatę z plastrami imbiru uprzednio moczonego w miodzie, wpatrywała się w trzaskający w kominku ogień. Dziwiła ją energia iskier ich zapał do tańca, jednak żar spalającego się drewna nie ogrzewał jej dłoni ponieważ nie był w stanie rozgrzać serca.
Każdego wieczora spalała kolejne karty kalendarza wyczekując nadejścia dwudziestego pierwszego dnia marca.
Dziś biegnę na spotkanie z Wiosną robiąc sobie niewielkie przerwy na sen. Wtedy spędzam czas w Twoim towarzystwie. Pragnę marzyć, że każde z nas przyciąga myśli drugiego, a gdy śnimy udaje nam się w szaleństwie codzienności rozmyślać o sobie nawzajem.
Gdybyś wiedział (...)
Jednak nie mogę powiedzieć nic więcej poza tym, że tęsknie za Tobą. Wybacz, nie jestem w stanie powiedzieć za kim tęsknie. Nie wiem czy brak mi mojego najlepszego - jedynego - przyjaciela, czy może chłopaka którego kiedyś poprosiłam by nigdy więcej nie mówił, że mnie kocha.
...więc żyję w świecie iluzji starając się zachować jak najwięcej rozsądku.
...więc może uda mi się wyobrażenia zmienić w rzeczywistość ale tylko z Twoją pomocą.
S.o.phie