Czasami ludzie odchodzą zbyt szybko. Ci, którzy mieli być na zawsze, zmuszają nas do walczenia ze światem w samotności. Mimo iż, obiecywali być przy nas niezależnie od tego ile błędów popełnimy, ile razy dosięgniemy dna, ile cierpienia zada nam życie. Odchodzą tak po prostu , jak gdyby to było coś zupełnie naturalnego, jak oddychanie, jedzenie, spanie. Z dnia na dzien. Bez słowa pożegnania. Bez zbędnych wyjaśnień.
Nie trzeba krzyku i nienawiść, żeby dostrzec ból . Oczy nie błyszczą już jak małe gwiazdeczki, a uśmiech nie jest taki promienny i szczery jak poranne słońce, śmiech, który był głośny i radosny przygasa.
http://www.youtube.com/watch?v=GWqAuHvgkh4&list=PL867FAA5BB6CE8D74&index=33&feature=plpp_video
Mój przyjacielu,
pisze do Ciebie, bo chce, żebyś mnie zrozumiał. Dostrzegł to czego ja dostrzec nie mogłem i nauczył się na błędach, które ja popełniałem. Wyciągnął wnioski i nie pozwolił, aby ktokolwiek cierpiał tak bardzo jak ja. Powoli kończy się jesień, robi się już coraz zimniej. Słońce nie ogrzewa mnie tak bardzo jak latem, ale nadal kocham patrzeć jak budzi się każdego poranka. Dochodzi piata, próbuje podnieść powieki, które są takie ciężkie, prawie jakby ważyły tonę. Sprawia mi to tyle trudności, że muszę spróbować kilka razy, ale w końcu mi się udaje i zaczynam wstawać z łóżka. Na biurku powinien czekać na mnie gorący napar, ale nie czeka, moja mama nie żyje od dwóch miesięcy, zostałem sam. Ja kontra świat. Mogę zapomnieć, że jeszcze kiedykolwiek obudzi mnie zapach mojej ulubionej herbaty w fioletowym kubku, z którego unosić będzie się para . Zapalam lampkę stojącą na stoliku nocnym. Obok niej spoczywa na swoim stałym miejscu w srebrnej ramce zdjęcie. Przedstawia roześmiana, wesołą, mądrą i gotową na przyszłość dziewczynę. Tak bardzo ją kocham, żeby tylko wiedziała jak bardzo.. Otwieram szufladę, wyjmuje czarne skarpetki i bokserki z reniferem, które dostałem od przyjaciółki, jako prezent świąteczny, rok temu. Sentymentalny skurwysyn. Z szafy stojącej po drugiej stronie pokoju wyciągam poprzecierane jeansy, granatowy T-shirt z Supermanem i czerwoną bluzę z kapturem. Z oporem idę do kuchni, wstawiam wodę i wypijam poranną herbatę. Nie jestem głodny, nie cierpię jeść o tak wczesnej porze. I nie rozumiem ludzi, którzy jedzą tak wcześniej, może nie chce zrozumieć, w sumie co tu do rozumienia. Naciągam kurtkę, zakładam buty i włączam muzykę wychodzę. Idę przez miasto, kaptur na głowie, słuchawki na uszach, pozwalam by dźwięki wypełniały mnie całego. Skupiam się na tekście, a zarazem obserwuje ludzi dookoła.. Widzę elegancko ubraną kobietę w długim płaszczu, zaraz za nią drepcze mała dziewczynka, która skacze w swoich kaloszach w każdą kałuże, a jej beztroska wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Matka nie wie, że co wieczór ojczym małej ją molestuje, a ona jeszcze nie jest świadoma krzywdy jaką jej wyrządza. Widzę chłopaka, który wręcza swojej dziewczynie żółtego tulipana, po dłużej chwili kąciki jej ust unoszą się ku górze, ukazując jej śnieżno białe zęby, obejmuje go, są tak naturalnie szczęśliwi. Pewnie i tak ją zostawi dla następnej, ehh te mylne zauroczenia. Nie będę im psuł tej chwili. Przez czerwone światło przebiega grupka nastolatków, spieszących się na autobus. Wbiegają do niego w ostatniej sekundzie, a drzwi za nim zamykają się skrzypiąc.. Jeden nie zdążył, musiał dokończyć palenie, nie liczy się z tym, że może mieć raka płuc.. Przecież ma dopiero 15 lat. Przez szybę jednego z samochodów, stojących wzdłuż zakorkowanej ulicy zauważam dziewczynę, siedzi na miejscu pasażera i wygląda jakby była w moim wieku, obserwuje mnie, puszczam w jej stronę oczko, ale speszona szybko odwraca wzrok i znów wraca do swoich myśli, nie wygląda na szczęśliwą. Nie przejmuje się tym, idę dalej. Nie będę przecież zbawiał całego swiata.. Mija mnie mężczyzna w garniturze, też się dokądś spieszy jak każdy o tej porze, rozmawia, chociaż nie, on krzyczy do telefonu, widać, że jest bardzo poirytowany.. Przecież w każdej chwili może stracić pracę i co wtedy powie żonie? Co powie dzieciom? Skupiam się na moim rapie. PIH i dowód rzeczowy, Pezet i muzyka poważna, Onar i dorosłem do rapu, Sokół i Pono , Peja i reedukacja , Paluch i niebo, Miuosh i prosto przed siebie. Tyle dobrego bitu, tyle trafnych tekstów, spostrzeżeń , tyle pasji i emocji w muzyce. Nie ma nic lepszego, niż patrzenie na budzące się słońce w samotności w tak dobrym klimacie. Tego będzie mi brakować najbardziej zdecydowanie. Powinienem zbierać się stąd, wrócić do domu i iść do szkoły, ale jak zwykle tego nie zrobię.. Powoli oddalam się od tego miastowego zgiełku. Ludzie przestają mnie otaczać, jestem wolny. Siedze pod drzewem, patrzę na cmentarz. Widzę grób mamy, tak bardzo za nią tęsknie.. Mogę tu robić wszystko co tylko wpadnie mi do głowy. Mogę skakać i się śmiać . Mogę usiąść i płakać. Mogę leżeć i myśleć. Mogę wspominać i tęsknić. Mogę czytać i leniuchować. Mogę tworzyć i rysować. Mogę analizować i rapować. Mogę być i istnieć. Mogę stać się człowiekiem wyzwolonym. Kochającym, pełnym miłości do ludzi, zwierząt, natury i świata. Mam tyle możliwości, tyle perspektyw, a co zamierzam zrobić?
Zamierzam się zabić, bo nie potrafię pomóc sobie. Nie radze sobie ze wszystkim. Nie potrafię zrozumieć sensu życia. Nie potrafię się wiecznie uśmiechać. Nie potrafię tłumić w sobie emocji, które i tak wykańczają mnie od wewnątrz. Nie potrafię i nie chce się tego nauczyć. Bóg zabrał mi wszystko co było dla mnie ważne. Sylwia odeszła. Z mojej winy. Wszystko zepsułem, jak zawsze. Jedna impreza, jeden kieliszek za dużo, jeden taniec za dużo, jeden pocałunek za dużo. Stanowczo.. za dużo.Mama odeszła. Kumple są gdy mam kasę i mogę postawić im alkohol. Papierosy? Narkotyki ? Próbowałem-nic nie dają. Znów jestem sam Brak mi sił do tego świata, do tej chorej, popieprzonej rzeczywistości. Gdzie ludzie prędzej podetną Ci skrzydła, niż pozwolę się wzbić. Zamiast krwi płynie zawiść, a ludzkie serca, przepełnione są nienawiścią do innych, do ich szczęścia. Wszędzie jest to samo. Niezależnie czy pochodzą z dobrych domów czy z bloków . Gdy przychodzi do trudnych wyborów, wszyscy idą drogą na skróty. A to one kształtują tak naprawdę nasz charakter, osobowość. Czy tak trudno zrozumieć, że nie istnieją takie ułatwienia? Łatwiej, nie znaczyło, nie znaczy i nie będzie nigdy znaczyło lepiej. Dlaczego świat, na pozór stanowiący raj jest zatruty jadem społeczeństwa ?
Tak, zamierzam popełnić samobójstwo, bo nie mam dla kogo żyć, nie widzę sensu w niczym co mnie otacza.. Dlatego pisze do Ciebie.. Pamiętaj, czas nie sprawia, że ból mija, on tylko do niego przyzwyczaja. Samotność nie wiąże się z brakiem towarzystwa. I nic nie niszczy bardziej, niż bezsilność.
Nie martw się mój przyjacielu, bo masz misje do wykonania.. Nie pozwól na dalszy rozwój zła, nie pozwól by twe serce wypełniały niskie uczucia. Znajdź swój sens i nigdy, przenigdy się nie poddawaj. To nie jest ostatni mój list, a może? Może znajdę w sobie tą cząstkę, która pozwalała mi wytrzymać cały ten czas, przekonasz się już wkrótce,
Na zawsze Twój - przyjaciel..
/ Shinishi