" Jakaś część ciebie wciąż we mnie żyje. Nawet gdybyś ty odszedł, ta część by została. Tkwisz we mnie. Jestem twoim odbiciem, ty jesteś moim, żadne z nas nie może już istnieć oddzielnie. "
Miłość. Kiedy akceptujesz kogoś takiego jak jest. Nie udajesz nikogo. Możesz się śmiać i nie martwić się o to, że Twój śmiech się mu nie spodoba. Kiedy czujesz się piękną osobą wewnętrze i zewnętrznie i to uczucie zawdzięczasz swojemu partnerowi. Kiedy chcesz spędzać z nią czas nawet jak nie masz ochoty oglądać nikogo i chcesz uciec od wszystkiego, a szczególnie od siebie. Kiedy robisz wszystko, żeby ta osoba czuła, że jest dla Ciebie wszystkim, że jest najcudowniejsza, najpiękniejsza i najmądrzejsza dla Ciebie. Kiedy chcesz stać się lepszym dla niej. Chcesz, żeby była dumna ze wszystkiego co robisz. Chcesz robić szalone rzeczy tylko i wyłącznie z nią, bo z nikim innym nie sprawi Ci to przyjemności. Chcesz budzić się przy niej co rano, i zasypiać co wieczór. Chcesz o nią dbać, rzucić jej cały świat do stóp gdy tylko tego zapragnie. Chcesz, żeby wiedziała o Tobie wszystko i żebyście nie mieli przed sobą tajemnic. Chcesz być jej tak po prostu pewny. Że nigdy nie zawiedzie, nie odejdzie i nie zostawi Cię samego mimo, że popełnisz błąd, ona będzie przy Tobie trwać. Chcesz jej zapewnić bezpieczeństwo, wsparcie, lojalność, oddanie. Chcesz, żeby motywowała Cię do działania, do walki z monotonią dnia. I nawet wtedy gdy jesteś smutny i narzekasz na świat chcesz, żeby Twoja ukochana osoba przyszła i popatrzyła na Ciebie swoimi oczami, nic nie mówiąc, albo zwyczajnie Cię przytuliła, a Twoje problemy i troski, które przed chwilą doprowadziły do pojawienia się łez w Twoich oczach, zaprzątające Twoją głowę nagle tracą jakiekolwiek sens, i są absurdem Twojej wyobraźni. A co chcesz dać jej w zamian? Za wszystkie trudne chwile, wyrzeczenia, myśli i czas, który Ci poświęca.. Chcesz jej dać siebie i swoją bezwarunkową miłość. Oczywiście nie chcesz jej ograniczać, ale nie chcesz też, żeby ktoś inny zajął Twoje miejsce. I dlatego nigdy nie chcesz, żeby odeszła..
Ból, cierpienie, niezrozumienie, rozczarowanie uczucia, które nie dają spokoju podczas utraty ukochanej osoby, i nic nie sprawia Ci przyjemności, chociaż się śmiejesz. Grasz w piłkę, a przeciwnik chamsko Cię fauluje, unosisz się, bo czujesz ból, ale w porównaniu z bólem złamanego serca to małe zadrapanie. Użalasz się nad sobą, i z czasem każdy przyjaciel Cię zostawia, bo jesteś nudziarzem, który nieustannie żyje miłością z przeszłości..
" Dam sobie rade. Podołam każdemu wyzwaniu, które postawi przede mną los. Moje szczęście zależy ode mnie, od nikogo innego, jestem tylko ja i jestem silny. . " - powtarzam sobie, niczym mantre, a mimo to budzę się z krzykiem w środku nocy. Znów śniło mi się, ze odeszłaś.. Patrzę na puste miejsce w moim łóżku, to nie był sen. Zostawiłaś mnie. Przy każdej możliwej kłótni, groziłaś, że prędzej czy później to zrobisz, a teraz Cię nie ma. Wstaje, podnoszę się i wyciągam z szafy zielony T-shirt, ten w którym rano parzyłaś mi kawę. Czuję Twoje perfumy, zaciągam się ich zapachem, który z dnia na dzień słabnie. Idę do kuchni, włączam wiadomości, wyciągam z szafki fioletowy kubek i wstawiam wodę. Zmieniam swoje nawyki i nie zapalam papierosa, widzisz kochanie? Potrafię się zmienić. Wypijam herbatę, biorę szybki prysznic, przebieram się w garnitur, wychodzę. Szarość dnia zaczyna mnie przytłaczać. W nudnej rzeczywistości życia gubię najważniejszą osobę. Siebie. Nie jestem egoistą, ale jeżeli nie potrafiłbym zaakceptować siebie, jak zaakceptuje innych? Zamknę się na świat, na ludzi, na emocje i uczucia. Jak pokochać kogoś, jeżeli nie kochasz samego siebie? Nie potrafię o Tobie zapomnieć. Nieustannie o Tobie myśle i nie potrafię przestać. Przy delikatesach spotykam naszą sąsiadkę, panią Jadzie, pyta jak się trzymam i czy jakoś sobie radze. Z uśmiechem odpowiadam, że wszystko w porządku i że staram się ułożyć sobie życie. Proponuje mi, abym wpadł do niej po południu, a ja chętnie przystaje na jej propozycje. Życzę jej miłego dnia i idę dalej. Skręcam w prawo, a Ty nadal nie wychodzisz z mojej głowy. Jakieś dziecko z czerwoną czapką wpada na mnie z rozpędu, i brudzi mi całą marynarkę lodem, który jeszcze nie dawno spoczywał w jego ręce. Zdenerwowany patrzę na niego surowym wzrokiem, podnosi głowę, patrząc swoimi brązowymi oczami i słyszę jego przeprosiny, nagle cała złość się ulatnia, zdejmuje marynarkę, i idę dalej. Na szczęście pogoda dziś mi sprzyja i zza chmur wychodzi słońce. Wchodzę do kwiaciarni i kupuje herbaciane róże, które sprawiały Ci tyle przyjemności. Ekspedientka obdarza mnie pogodnym uśmiechem, odwzajemniam go, płace i wychodzę. Zastanawiam się co by się zmieniło gdybyś przy mnie dziś była. Odebrałbym Cię z pracy, poszlibyśmy do domu, wysłuchałbym jak minął Ci dzień i jak bardzo wkurza Cię szef. Opowiedziałbym Ci, o tym, że Ala po raz kolejny zaprosiła mnie na drinka, a Ty piekliła byś się z zazdrości, wtedy pocałowałbym Cię w usta i powiedział, że dla mnie liczysz się tylko i wyłącznie Ty. Obdarowałabyś mnie uśmiechem, który tak kocham, a wracając do domu zamówilibyśmy pizze. Wieczorem ja w koszulce i bokserkach, trzymałbym Cię w ramionach, śmialibyśmy się z naszej ulubionej komedii jedząc, a potem zaniósłbym Cię do łóżka. Idę wzdłuż ulicy, mijam zakochaną parę, patrzą sobie w oczy i trzymają się za ręce. Zazdroszczę im. Popycham metalową bramę i zmierzam prosto do Ciebie. Skręcam w drugą alejkę na prawo i już jestem na miejscu.. Siadam na ławce, i wpatruje się w marmurowy krzyż, zapalam znicz. I jak każdego dnia opowiadam Ci jak minęło mi popołudnie, próbuje dostrzec każdy maleńki promyczek poranka, najdrobniejszą drobinkę szczęścia, które wplata się w moje popołudnie. Ale prawda jest taka, że cholernie za Tobą tęsknie. Z każdym pieprzonym dniem jest coraz gorzej. Czuje jak cały mój świat wywrócił się do góry nogami, bo Ciebie już nie ma. Pustka, która mnie wypełnia odbiera mi wszelkie chęci do życia. Nienawidzę Cię, wiesz? Za to, że mnie zostawiłaś, odeszłaś. A najbardziej za to, ze zostałem sam i nie potrafię sobie z tym poradzić. Bo każdego dnia o Tobie myślę, każdego pieprzonego dnia walczę z miłością do Ciebie. I za każdym razem przegrywam..
/ Shinishi