no i się pożegnaliśmy. Seta i Galareta a potem Coyot. było fajnie. oczywiście pojawiły się jakies ograniczniki ale starałam sie tym nie przejmować bo wiem, że nie zbawie tego świata. dałam sobie na wstrzymanie i nie żałuje bo czas i tak wszystko zweryfikował ;) na finiszu niektrórzy nieco się poprzewracali ale i tak będę miło wspominać te 3 lata wspólnego studiowania. ta noc była odpustem wszystkich grzechów jakich się dopuściliśmy. fajnie sobie wszystko "wyspiewać" na koniec :) "one way ticket" nabralo dosłownego znaczenia a III rok WNEiZ pokazał, że umie się bawić :) na szczęście z większością spotkam się po wakacjach. A reszta... hmmm. W tej kwestii cieszę się, że niektórzy nie wrócą. tak, nie pokochałam wszystkich ;] nie jest to jednak wyznacznikiem tego jak się bawiłam bo... bawiłam się naprawdę świetnie ;). w nocy bolała mnie kontuzjowana kostka więc to mówi wszystko. mimo to - DZIĘKUJĘ wszystkim i każdemu z osobna. :) a Tobie M. w szczególności. Olo do tej pory nie mogę uwierzyć, że tak późno znalazłeś mnie w tym klubie..
prócz swietnej zabawy i przyjemnej nocy udało mi sie również zaliczyć ostatni egzamin tej sesji. Bankowośc i rynki finansowe to zdecydowanie coś najbardziej nudnego z czym przyszło mi się zmierzyć na tej uczelni. ale Rogerowe "mocne" 3 w indeksie jest ;) Co prawda chyba jeszcze nigdy się tak nie denerwowalam oczekując na wyniki ale jak widać - przy wspólnym obiedzie sie opłaca. dochodzę również do wniosku, że kelner ze Sphinxa nas prześladuję. Nie dość, że prawie za każdym razem nas obsługuje to pomimo zmiany lokalu i tak na niego trafiliśmy ;) zabawne.
a co teraz? teraz zaczęłam wakacje. nie wiem czy chce wcześniej wyjeżdzać do Kwidzyna. tzn. może inaczej... nie chce ale chyba muszę. mam glupie wrażenie, że coś ucieka mi sprzed nosa. znowu mam ten stan, że się jaram. a to chyba nie dobrze ;)
ej! ej! chyba od sierpnia pójdę do pracy ;)
buziaki
- Justyna