photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 29 CZERWCA 2012

całe szczęście, że posiedziałam dzisiaj w domu. leząc na słońcu wypaliły mi się w głowie wszystkie głupoty, które targały moim spokojnym snem. doszłam do wniosku, że wszystko w swoim życiu zaczynam od dupy strony. czyli nie tak jak powinnam, najczęsciej od końca a nie od początku. nie wiem czy to kwestia mojego braku konsekwencji czy tego, że chce coś robić po swojemu. tak czy siak mniej wiecej zawsze wychodzi tak samo. mam wrażenie, że za dużo oczekuję od otoczenia a tym samym od siebie. najczęsciej pojawiam się w niedopowiednim miejscu i czasie. przyodziewam rolę matki teresy, psychologa albo kochanki i staram się, żeby innym żyło się lepiej. ile ja rzeczy robię wbrew sobie... ulegam presji albo zachciankom. pozytywny aspekt jest taki, że karce się tylko przez chwile ;) bo potem pojawia się myśl "tak miało być". zaczęłam wierzyć w słowa, że co ma być to będzie. nie staram się na siłę ze wszystkimi godzić, nie zależy mi już też na tym, że wszyscy mnie lubili. nie powiem;p bardzo wygodne podejście ale też i niepewne. a to jest coś co mnie niszczy. niepewność. to się kłóci z moją zasadą, że na wszystko chcę być przygotowana.  ja nie lubię się domyślać bo mało kiedy trafiam w sedno. niestety nasze społeczeństwo jest takie, że nie wali prosto z mostu. no może prócz Michała ;p i w sumie nie wiem co jest lepsze. mowic głosno swoje zdanie i miec mase wrogów czy czasami się zamknąć i mieć w miare dobre stosunki międzyludzkie. jeszcze do tego nie doszłam. w ogole to jakoś mi dziwnie. kiedy tak sobie leżałam na tym kocu i piłam colę z lodem to doszłam do wniosku, że nic nie wiem. tkwię w martwym punkcie. i mało tego... nie zanosi sie na to, żeby coś miało się zmienić. 

 

moja pupa przypomina polską flagę. plecy niby nie są czerwone a pieką. moja mama stwierdziła, że ja nigdy nie miałam umiary w tym co mi sprawia przyjemność. czyżby?