http://wyborcza.pl/1,76842,15400423,Pomogl_skazanemu_za_kradziez_wafelka__Teraz_sam_moze.html
Pan Krzysztof. Dyrektor Służby więziennej w Koszalinie. Człowiek, który jako nieliczny stara się wykonywać swoje obowiązki najlepiej jak potrafi.
Co w polskich realiach jest naprawdę trudne. Gdy napiszę, że go dobrze znam, to skłamię. Ale miałam z tym panem zajęcia na drugim roku. Samego p.Krzysztofa jak i zajęcia z nim, wspominam bardzo dobrze. Historii takich jak ta teraz, w stylu skazany za kradzież 2 bułek, 70letni staruszek skazany na prace społeczne, czy tak jak ta z zeszłego roku, o upośledzonym chłopaku, który dokonywał kradzieży złomu z podwórka sąsiadów (który matka od razu oddawała, gdy syn tylko przyniósł to do domu) słyszeliśmy całe mnóstwo. Absurdów polskiego prawa, albo raczej brak znajomości przepisów, czy chociażby zajrzenia do kodeksu karnego jest od groma. ten człowiek jest na to bardzo wyczulony. Jest osobą wrażliwą na krzywdy innych. I tak, zaraz można krzyczeć "kradzież to kradzież! Trzeba ponosić karę za swoje czyny!!" Owszem, nikt nie mówi, że tak nie ma być. Jednak czy naprawdę chcesz, żeby chory psychicznie człowiek czy po prostu biedny, który ukradł rzecz za 1 zł (!)- co jest małą szkodliwością społeczną czynu, spędził 3 miesiące w więzięniu? Chyba nie muszę pisać, że pobyt skazanego w więzieniu opłacają podatnicy... No więc właśnie. Jest kilka alternatyw zastosowania kary. I nie rozumiem, dlaczego większe konsekwencje ma ponosić człowiek, który
z własnej kieszeniu wyłożyć 40 zł, a nie sędzia, który wydał taki wyrok. Już nie wspominając o innym przepisie
o osobach psychicznie chorych.
Brak mi słów. Więc może na tym zaprzestanę... Bo mogłabym pisać i pisać, a na piątkowy egzamin z komunikacji społecznej trzeba się przygotować.