Jak na weekend nie było aż tak źle, jednak nie było też dobrze, w ogóle najlepiej by było jakby nie było nic. Zazwyczaj w weekendy wpieprzam aż mi się uszy trzęsą, później jestem wkurwiona i jadę na przeczyszczaczach. W sobotę obiecałam mamie, że zrobię obiad, zrobiłam zupę, upiekłam chleb, zapiekłam ziemniaki z serem i zrobiłam ciasto, najlepsze jest to, że gdy kończyłam to wszystko robić przyszedł mój chłopak i pod tym pretekstem wyszłam z domu nie jedząc ;) Dopiero jak wróciłam zjadłam kawałek ciasta.
Więc jeżeli chodzi o jedzenie to;
sobota - 1,5 naleśnika, kawałek ciasta, kanapka z ketchupem
niedziela - talerz zupy ogórkowej, 3 listki sałaty, trochę marchewki, ziemniak, kawałek ciasta (czyt. obiad u babci -_-')
Na zdjęciu Agnes Buzala.
xoxo, pierdolnik.