Sama w to nie wierzę.
Jest dobrze.
O Boże, dlaczego jest dobrze?
Nie jestem aż tak naiwna,
by cieszyć się z tego,
że jest dobrze.
Bo dobrze wiem,
że to oznacza wstęp.
Wstęp do tego,
co nastapi później,
czyli koniec dobra.
A później nastąpi zło.
Ale bardzo wzmocnione.
Nigdy nie jest dobrze
przez długi czas.
Potem trzeba zapłacić.
Za to, że można było
cieszyć się dobrem.
A płaci się złem.
Dlatego nie umiem już
cieszyć się dobrem
i z napięciem czekam na jego kres.
Bo dobrze wiem, że nastąpi.
Ale nie szkodzi,
nie szkodzi.
Ciężko wyraźić to,
co dzieje się w środku mnie słowami.
Jeszcze ciężej opisać to tutaj.
Dlatego może wyglądać to głupio.
Ale ja naprawdę nie wiem,
jak zrobić to lepiej.
Może nie powinnam w ogóle tego opisywać.
Może.
Ale nie dałabym rady trzymać tego w sobie.
W końcu wszystko by wybuchło.
A nie wiem, jak to by się skończyło.
Już i tak wszystkie szczegóły trzymam w sobie,
opisuję tylko ogół.
Byle się tylko za bardzo nie zdradzić.
Ale nie mogę dopuścić do tego,
aby ktoś naprawdę mnie zrozumiał,
ani do tego, by wszystko, co we mnie jest
zaatakowało mnie i pokonało.