Cudnie. Już połowa wakacji za mną. W tym 3 kg, które przytyłam na obozie REKREACYJNYM w GÓRACH.
Szok. Jestem idiotą. Miałam tam chudnąć a wróciłam grubsza niż zawsze.
Czuję się paskudnym pasztetem. Próbuję przezwyciężyć lenistwo i ruszyć cztery litery, ale jestem dość
niepoukładana i nie potrafię rozłożyć ćwiczeń. Wakacje ... hmm słodkie lenistwo i totalnie zaburzony mój plan
działania. Nie umiem już nic zorganizować a przede wszystkim nie potrafię zorganizować swojego czasu.
Zupełnie nic nie robię, czas po prostu sam płynie, a ja się próbuję go chwycić tym samym tracąc go jeszcze bardziej.
Wpadam już w depresję, takie 'nicnierobienie' bardzo źle na mnie wpływa i na moją psychikę.
Chcę schudnąć, nie chcę ćwiczyć. Chcę ćwiczyć, nie umiem się zorganizować. Jestem chodzącą porażką.
Bardzo się męczę już. Chciałabym zamieszkać w jakimś innym kraju i być może mieć czas i pieniądze na rozrywkę, sport, odpoczynek a także inne głupoty jak mieszkanie czy jedzenie, ale przecież to już niekonieczne.
Ale nie oszukujmy się - po skończeniu tych wszystkich szkół, które planuję jednak ukończyć, prawdopodobnie zostanę w naszym cudnym kraju, gdzie ludzi ma się za nic. Umrę w pieprzonej kawalerce, sama - bez męża i rodziny, a wcześniej będę harować po 10 godzin dziennie w pracy, której nawet nie polubię i za pieniądze, które zapewne ledwo wystarczą aby przeżyć i bez znajomych, bo dzień mój będzie dzielił się tylko na pracę i sen, z przeważaniem tego pierwszego. Ciekawie się zapowiada...
Swoją drogą niesamowity ze mnie pesymista. Jak na 15 lat, 10 miesięcy, 17 dni i 3 godziny, które już żyję to całkiem dużo już potrafię sobie powiedzieć o przyszłym życiu, nic pozytywnego jak na razie.
Jestem wściekła, gruba i głodna!