Chciałabym się znaleźć w Paryżu. Teraz, natychmiast! Albo w tej małej kawiarnce w Saint-Malo z półką zapełnioną książkami, z lampką wina, z Tosią piszącą wiersz (swoją dorgą - autorką powyższego zdjęcia) i resztą dziewczyn, z którymi przegadałyśmy tyle nocy ...
Odkrywanie sztuki czy zdobywanie wiedzy nie jest dla mnie celem samym w sobie. Właściwie, pełny wymiar doświadczonego wrażenia poznaję wtedy, kiedy dzielone jest z drugim człowiekiem. W niedoskonałości słów, zachwycie bijącym z oczu, wydobywającym się z tonu głosu, ekspresji gestu. Ale przede wszystkim jednak fascynuje mnie ta nieudolna próba przekazania nieopisanych, głębokich doświadczeń zmysłowych i myślowych w płytkich, niedoskonałych i nie oddających abstrakcji słowach. Może dlatego tak lubię czytać. Lubie ten monolog zapraszający mnie do refleksji i próbujący uzmysłowić mi potęgę faktów, doświadczeń, przeżyć, uczuć.
Lubię też słuchać. Staram się nawet polubić mówienie, przełamać ten irracjonalny lęk przed niezrozumieniem, pogardą dla nieudolności słowa, niedoskonałością wyrażania myśli tak idealnych przecież w mojej głowie, a tak pozbawionych wartości przy artykulacji.
Czuję się jak ćma lecąca w ogień. Ale żar jest jeszcze daleko. Czuje tylko rozkosz samozatracenia.
A gdzieś tam na biurku "Kobiety" - Nałkowskiej...